To wnioski ze środowej rozprawy z udziałem prof. Bogusława Wolniewicza, 81-letniego filozofa, któremu w pociągu ukradziono torbę z dokumentami. Jest to sprawa karna dwóch podejrzanych o ten występek.
Policja szybko zatrzymała złodziei, ale na pierwszej rozprawie okazało się, że chyba większe problemy ma profesor. Sędzia obcesowo (w każdym razie tak to odebrał) zwróciła mu uwagę, że usiadł w niewłaściwym miejscu, a gdy chciał zgłosić wniosek dowodowy, że jako świadek nie ma do tego prawa, nie pouczając, że może przyjąć status pokrzywdzonego i wtedy może to robić.
Dociskany grzywnami
Poczułem się tym zachowaniem dotknięty, wręcz szykanowany, więc wyszedłem z sądu powiedział prof. Wolniewcz „Rz".
Potem dostał kilkanaście wezwań i 7 tys. zł grzywien za niestawiennictwo. Cztery razy był nimi karany, w końcu przed 15. rozprawą sąd postanowił zatrzymać go na 48 godzin i doprowadzić przymusowo. Na jego szczęście, a być może jeszcze bardziej całej tej przykrej sprawy sędzia Iwona K. poszła na urlop macierzyński i sprawa rozpoczęła się na nowo z nową sędzią. W międzyczasie odwoływał się od postanowień dotyczących grzywien i uzyskał ich zmniejszenie do 2100 zł . Jednak ostatnio dostał ponaglenie by je uiścił, inaczej komornik zacznie je ściągać.