Status miasta odzyskują po półtora wieku Czerwińsk nad Wisłą – na Mazowszu, Lututów w powiecie wieruszowskim i Piątek w łęczyckim – obydwa w Łódzkiem oraz Klimontów w województwie świętokrzyskim.
Wszystkie cztery prawa miejskie utraciły wskutek represji carskich za pomoc powstańcom styczniowym, i o tej krzywdzie, a często dawnej świetności, ich mieszkańcy nigdy nie zapomnieli.
Czytaj także: Prawa miejskie: nowe miasta na mapie Polski w 2019 roku
Niewygasłe honory
Czerwińsk to historyczne miejsce, gdzie w 1410 r. armia koronna z królem Władysławem Jagiełłą, idąc na rozprawę z zakonem krzyżackim, przeszła Wisłę suchą nogą po moście łyżwowym (teraz byśmy powiedzieli: pontonowym), by z Litwinami pójść pod Grunwald. Średniowiecznych wież tego miasteczka na wiślanej skarpie trudno dziś nie zauważyć, jadąc szosą Warszawa– Płock. Teraz to miasto będzie też bardziej widoczne na mapach. To okazuje się jeden z ważniejszych powodów zabiegania o prawa miejskie.
Aby uzyskać prawa miejskie, miejscowość musi mieć miejski układ architektoniczny, większość mieszkańców winna utrzymywać się z działalności pozarolniczej i liczyć przynajmniej ok. 2 tys. mieszkańców. Nie jest to jednak sztywna poprzeczka, zwłaszcza jak dwa lata temu rząd Mateusza Morawieckiego przywrócił prawa miejskie liczącej 502 mieszkańców Wiślicy. Ale to szczególne miasto. Niektórzy twierdzą, że jest starsze niż państwo polskie.