Według raportu Willis Aerospace w ujęciu globalnym składka z tytułu polis linii lotniczych wyniosła 1,9 mld dol., przy 1,1 mld dol. wypłaconych odszkodowań. Dane dotyczą linii lotniczych dysponujących flotą o wartości powyżej 100 mln dol. Jednocześnie o blisko 2 proc. spadła wysokość średniej składki, a liczba całkowitych strat samolotów pasażerskich (w krajach zachodnich) spadła z 46 do 30. W minionym roku pięcioletni współczynnik liczby zabitych w wypadkach lotniczych spadł do rekordowo niskiego poziomu: 0,2 na milion pasażerów. – Branża lotnicza wraca do dobrej kondycji, wyraźnie poprawia się bezpieczeństwo pasażerów, w dużym stopnia dzięki stosowaniu coraz nowocześniejszych technologii i lepszemu przeszkoleniu pilotów – mówi szef Willis Aerospace, Mark Wilford.  Jak zauważają autorzy raportu, negocjacje cen za ubezpieczenia są jednak trudne. Globalnie najwięksi gracze na tym rynku to Global Aerospace, Lloyd's of London, Allianz, Chartis, Generali.

Polskie Linie Lotnicze LOT wydają się na tym tle wytrawnym graczem. - Co roku udaje nam się uzyskać kilku – kilkunastoprocentową zniżkę, co w rekordowym roku 2002 dało 900 tys. dol. oszczędności. Przy przejściu do programu ubezpieczeniowego Lufthansa Group (LOT jest członkiem sojuszu Star Alliance – red.) uzyskaliśmy obniżki składki średnio o ok. 20 proc. w każdym ubezpieczanym ryzyku – mówi Leszek Chorzewski, rzecznik PLL LOT. Narodowy przewoźnik polisę ma wykupioną w Warcie, która kontroluje ponad 50 proc. rynku lotniczego w Polsce. Jak podkreślają eksperci, decydujący wpływ na wysokość składek mają przebiegi szkodowe danego przewoźnika w ubezpieczanych ryzykach. - Jeżeli są one zerowe lub bardzo niewielkie, rzędu kilkunastu procent w cyklu czteroletnim wówczas można przy odnowieniach wynegocjować najbardziej korzystne warunki – dodaje Leszek Chorzewski.

Stawki państwowej linii lotniczej to jedno, zupełnie inna jest jednak sytuacja w tzw. segmencie lotnictwa ogólnego (GA), skupiającego awionetki, paralotnie, ale też samoloty odrzutowe spoza regularnego rozkładu lotów. - O ile lotnictwo uważane jest za najbezpieczniejszy rodzaj transportu, to już zaliczane do lotnictwa ogólnego samoloty lekkie i ultralekkie charakteryzują się znacznie większą częstością szkód. Wzrasta zamożność Polaków, a tym samym mocno na popularności zyskuje lotnictwo amatorskie – zauważa Piotr Molenda, dyrektor departamentu ubezpieczeń morskich, lotniczych i reasekuracji w Warcie. Najprostszy samolot ultralekki można kupić już za kilkadziesiąt tysięcy złotych, czyli tyle ile kosztuje średniej klasy samochód. Do ich pilotażu nie jest wymagana licencji pilota, a jedynie znacznie mniej skomplikowane pod względem procedur świadectwo uzyskania odpowiednich kwalifikacji. Za kurs trzeba zapłacić około 10 tys. zł.

Wzrost popularności lotnictwa amatorskiego ma wyraźne przełożenie na ryzyko, także ubezpieczeniowe. W 2011 r. odnotowano największą liczbę zdarzeń w lotnictwie ogólnym, w tym rekordową liczbę wypadków ze skutkiem śmiertelnym (33 osoby). - W przypadku polisy aerocasco wypadki ultralightów najczęściej  oznaczają szkodę całkowitą. Dodatkowo wyzwanie dla ubezpieczycieli stanowi wzrost liczby i wartości roszczeń z tytułu OC za szkody osobowe i ich wycena w długiej perspektywie. Poziom stawek w ubezpieczeniach lotniczych musi być dostosowany do ryzyka, więc koszt ubezpieczenia w najbliższych latach będzie rósł – dodaje Piotr Molenda. Kompleksowa polisa (OC, aerocasco, NNW) dla ultralekkiego samolotu to koszt około 8 tys. zł rocznie.