Jednocześnie do siedmiu krajów uważanych za twarde jądro strefy euro napłynęło około 300 miliardów euro. Tworzy się więc coś w rodzaju systemu bankowego dwóch prędkości, co może zablokować ożywienie gospodarcze w eurolandzie.

- Ucieczka kapitału prowadzi do dezintegracji strefy euro i zróżnicowania między jej peryferiami a jądrem – obawia się Alberto Gallo, , analityk kredytowy w Royal Bank of Scotland. – Na peryferiach firmy za kredyt płacą 1-2 pkt procentowe więcej. Przy takim zróżnicowaniu nie można oczekiwać ożywienia gospodarczego –dodaje.

Ucieczka depozytów zmusza peryferyjne banki do podnoszenia ich oprocentowania. W przypadku greckich instytucji sięga ono nawet 5 proc., a wyższe koszty depozytów przekładają się na rosnące oprocentowanie kredytu dla  firm i konsumentów. W lipcu średnie oprocentowanie takich pożyczek w Grecji wynosiło 7 proc., w Hiszpanii 6,5 proc., zaś we Włoszech 6,2 proc. W Niemczech, Francji i Holandii było to 4 proc., wynika z danych Europejskiego Banku Centralnego.