Trzy grupy zawodowe: rolnicy, służby mundurowe oraz sędziowie i prokuratorzy mają oddzielne systemy emerytalno-rentowe, niepowiązane z ZUS i systemem pracowniczym. Tak jak w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (z którego wypłacane są świadczenia dla byłych pracowników i przedsiębiorców) składki stanowią ponad 80 proc. pieniędzy potrzebnych na wypłatę świadczeń, tak w KRUS – mniej niż 10 proc. Świadczenia emerytalno-rentowe wypłacane przez trzy resorty: obrony, spraw wewnętrznych i sprawiedliwości tworzą zaś system zaopatrzeniowy. Emerytury i renty wypłacane są z podatków ogólnych, są częścią budżetu każdego z tych resortów. W tym roku przeznaczono na nie 25,5 mld zł, o prawie 6 mld zł więcej niż dwa lata temu.
Czytaj więcej
Emerytury rolników, żołnierzy, policjantów, sędziów i prokuratorów kosztują zwykłych pracowników grube miliardy złotych. I będą kosztować coraz więcej.
Ostrożnie z uprawnieniami zawodowymi
Dotacja do Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego rośnie wolniej. W tym roku przeznaczono na nią niespełna 19,9 mld zł, a dwa lata temu – o 1,3 mld zł mniej.
– To pewnie będzie ok. 1,3 proc. PKB w tym roku. Kwota niewiele wyższa niż ta przeznaczona na świadczenie 500+. Jednak nie sama jej wysokość powinna nas skłonić do zastanowienia się nad systemem zabezpieczenia społecznego, lecz perspektywy demograficzne – uważa Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP. Przypomina, że tak jak w 2014 r. przypadały 3,5 dorosłe na jednego emeryta, tak w 2050 r. ta relacja zmniejszy się o połowę: – 13 pracowników będzie musiało wytworzyć dobra i opłacić daniny, z których korzystać będzie dziesięciu emerytów, pięć osób niepracujących w wieku produkcyjnym, a także dzieci. Obecnie 25 osób wytwarza produkty dla siebie, 10 osób z różnych powodów niepracujących, w tym niepełnosprawnych oraz dla dzieci. Zmiana tych proporcji oznacza, że coraz trudniej będzie z podatków utrzymać system ubezpieczeniowy, coraz więcej osób będzie miało świadczenia minimalne w ZUS tylko dlatego, że państwo będzie je gwarantowało. Konieczność utrzymania systemu zaopatrzeniowego będzie tę trudność pogłębiała – komentuje ekonomista.