Wycofanie się ze stopniowego podwyższania wieku emerytalnego, sztandarowa obietnica przedwyborcza prezydenta Andrzeja Dudy, będzie procedowane przez parlament w niezmienionym kształcie. Rząd przyjął najdroższy wariant projektu ustawy.
Na przekór demografii
Oznacza to, że dokument, który trafi pod obrady Sejmu, wprowadza proste obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Nie ma w nim ani słowa o powiązaniu ze stażem pracy, czego chciał m.in resort finansów. - Argumenty za stażem składkowym nie znalazły odzwierciedlenia w treści stanowiska, które zostało przyjęte na posiedzeniu Rady Ministrów - poinformował rzecznik rządu, Rafał Bochenek
Obecnie wiek emerytalny stopniowo podnoszony jest do 67 lat dla obu płci. Mężczyźni osiągną ten poziom już za 3,5 roku. Kobiety miały przechodzić w tym wieku na emeryturę dopiero w 2040 roku.Wprowadzona w 2012 reforma była zgodna z międzynarodowym trendem.
Według „The 2015 Ageing Report" – demograficznego raportu Komisji Europejskiej – lwia część krajów Wspólnoty (dokument uwzględnia też Norwegię) wprowadziła w ostatnim czasie rozwiązania prawne podnoszące stopniowo wiek emerytalny. Spośród 29 analizowanych krajów na taki krok zdecydowało się 16, w tym Polska. Osiem państw postanowiło powiązać poziom ustawowego wieku emerytalnego ze zmianami trwania życia. Tylko pięć krajów nie planuje na razie podwyższania wieku uprawniającego do świadczenia. Są to Belgia, Luksemburg, Finlandia, Szwecja i Norwegia. Te kraje jednak już teraz mają wysoko ustawioną poprzeczkę na poziomie od 65–67 lat dla obu płci.
Rząd Beaty Szydło decydując się na obniżkę idzie więc na przekór demograficznym wyzwaniom.