– Im wyższy prestiż osób pomówionych, tym wyższa powinna być sankcja ekonomiczna – powiedziała w uzasadnieniu wczorajszego wyroku warszawskiego Sądu Okręgowego sędzia Krystyna Gromek.
200 tys. zł za plotki
Chodzi o proces, który Leszek Czarnecki (jeden z najbogatszych Polaków) z żoną Jolantą Pieńkowską-Czarnecką (prezenterka telewizyjna) wytoczyli portalom Pudelek.pl i Lansik.pl. W kilku plotkarskich publikacjach podały one, że powódce „znudziły się ciągłe dojazdy do pracy na Dzień Dobry TVN z posiadłości we Francji, więc mąż postanowił wybudować jej pałac" (były zdjęcia budowanej willi na warszawskim Mokotowie), że „jest bardzo zazdrosna o męża i dba o to, aby nie przebywał on zbyt często w towarzystwie innych kobiet", wobec czego miała mu zabronić latania ze stewardesami jego prywatnym samolotem (w tym samolociku nie ma miejsca na stewardesy).
Nikt by się specjalnie nie interesował tym procesem, gdyby nie rekordowa kwota: jeśli wyrok się uprawomocni, portale zapłacą 200 tys. zł, wprawdzie na dom samotnej matki, ale z perspektywy pozwanego to żadna różnica.
Według sądu materiały te podważały prestiż powodów, „powszechnie znanych, poważanych i majętnych", a zasądzona kwota jest „umiarkowana i adekwatna do stopnia winy".
Choć sprawy Edyty Górniak czy Joanny Brodzik, w których zasądzono po kilkadziesiąt tysięcy złotych od kolorowej prasy, przełamały dotychczasową praktykę sądów pobłażliwą dla tabloidów, wczorajsze orzeczenie może oznaczać trend wyższego wyceniania dóbr osobistych.