Small Planet Airlines są największym przewoźnikiem czarterowym na polski rynku. W ubiegłym roku przewiozły na zlecenie biur podróży ponad 1,2 mln turystów. Latem 2018 wykonywały na naszym rynku operacje eksploatując 12 maszyn. Teraz pozostały z nich już tylko dwie. Small Planet zatrudnia w Polsce ok. 100 pilotów i 300 pracowników personelu pokładowego.
Linia informuje właśnie, że przechodzi przyspieszoną restrukturyzację prowadzoną zgodnie z polskim prawem.
Jak informuje portal Fly4Free, w ramach restrukturyzacji liczba samolotów ma być znacznie zmniejszona, a linia liczy, że taki program naprawczy zainteresuje potencjalnych inwestorów. Jak powiedział członek zarządu Small Planet, Bartosz Czajka, polski oddział litewskiej grupy posiada cenne działki czasowe startów i lądowań (sloty) na lotnisku Chopina w Warszawie oraz na greckich wyspach Zakynthos, Rodos i w Heraklionie.
Przy tym przewoźnik zapewnia pasażerów, że nie ma zagrożenia, aby zostali oni podczas restrukturyzacji pozostawieni na ziemi. Daje gwarancje lotów i cały czas działa zgodnie z harmonogramem uzgodnionym z touroperatorami.
Wcześniej, na początku września kłopoty miała niemiecka część Small Planet, która także została poddana głębokiej restrukturyzacji. Tam przewoźnik wyraźnie przeinwestował podwajając flotę po upadku Air Berlin. Tymczasem ten manewr okazał się bardzo ryzykowny, bo okazało się, że samoloty dotrą z opóźnieniem, a na rynku nie ma wystarczającej liczby załóg do obsadzenia nowych maszyn. Do tego jeszcze doszły problemy techniczne i linia 16 września musiała ogłosić restrukturyzację. Niemniej jednak, tak jak polski segment Small Planet, tak samo niemiecki, nie przerwał operacji i nie planuje zamknięcia działalności.