Europejski rynek samochodów elektrycznych szoruje po dnie. W sierpniu ich udział w sprzedaży nowych samochodów osobowych stopniał do 14,4 proc. z 21 proc. w tym samym czasie przed rokiem – podało Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów ACEA w czwartek. Przy tym sierpień okazał się czwartym z rzędu miesiącem spadku, co mocno kontrastuje z rosnącym z miesiąca na miesiąc popytem na elektryki w ubiegłym roku.
Czytaj więcej
Ford opracowuje własną platformę dla tanich elektryków. Na początek powstać ma kompaktowy SUV i pickup, które mają zostać wprowadzone na rynek od 2026 roku. Oznacza to, że zakończyć może się aktualna współpraca z Volkswagenem.
Największe spadki objęły te rynki, które dla sprzedaży aut z bateryjnym napędem są najważniejsze. W Niemczech sprzedaż spadła o prawie 69 proc., we Włoszech o 40 proc., we Francji zaś o jedną trzecią. W dość mocno już zelektryfikowanej Szwecji popyt zmalał o 30 proc., w Hiszpanii stopniał o jedną czwartą. Dla całej UE spadek sprzedaży elektryków wyniósł prawie 44 proc. i był przeszło dwukrotnie większy od spadku całego rynku nowych samochodów osobowych.
Koncerny motoryzacyjne ograniczają produkcję
Kurczący się popyt na samochody elektryczne, a także trudna sytuacja całego europejskiego przemysłu samochodowego zmuszają koncerny motoryzacyjne do ograniczania produkcji. Pierwszy bardzo drastyczny krok zapowiedział Volkswagen, który ma zamiar zamknąć dwa zakłady. Zarazem producenci weryfikują plany, opóźniając odejście od aut spalinowych. Przykładem jest Volvo, które rezygnuje z pełnej elektryfikacji w 2030 r. i odkłada ją w czasie. Ambitne cele związane z elektryfikacją obniżył także Mercedes, a szef BMW Oliver Zipse oświadczył w wywiadzie dla Handelsblatt: – Polityczny wymóg wycofywania silników spalinowych jest błędem.