Koncept tzw. hubu mobilności zdaje egzamin. W Warszawie działają na razie dwa takie miejsca – przy kompleksach biurowych na Mokotowie i Ochocie. W pierwszym przypadku w ciągu roku ruch wzrósł o 150 proc., a jedną trzecią wypożyczeń stanowił car-sharing (resztę jednoślady – rowery, skutery, hulajnogi).
Czytaj więcej
Setki innowacyjnych hubów mobilności ma pomóc rozwiązać komunikacyjne problemy mieszkańców Warsza...
Jak dowiaduje się „Rzeczpospolita”, to dopiero próba generalna przed ekspansją tego konceptu. Ma uporządkować tzw. współdzieloną mobilność, która dostępna jest już w 200 miastach w Polsce (składa się na nią w sumie 125 tys. pojazdów).
Dotąd panowała wolna amerykanka – auta i hulajnogi pozostawiano gdzie popadnie. Huby mają też integrować pojazdy na minuty z komunikacją publiczną, aby prywatne auta w metropoliach powoli szły w odstawkę, co w efekcie ma udrażniać zakorkowane ulice. O tym, że taki model działa, przekonuje doświadczenie Wiednia czy wielu miast belgijskich, holenderskich i niemieckich.
Jak wyjaśnia „Rzeczpospolitej” Adam Jędrzejewski, prezes stowarzyszenia Mobilne Miasto, w Berlinie stworzono już 62 tego typu obiekty. Austriacki projekt WienMobil Stationen zakłada nawet sto takich lokalizacji do 2025 r., z finansowaniem w wysokości 15 mln euro.