Międzynarodowe porozumienie o ograniczeniu przez Iran programu jądrowego doprowadziło do złagodzenia sankcji umożliwiając sprzedaż samolotów cywilnych, ale niektórzy członkowie Kongresu USA przeciwni tamtemu porozumieniu chcą zablokować sprzedaż ok. 200 samolotów o wartości 50 mld dolarów. Obaj producenci zawarli wstępne kontrakty, wymagające zgody Waszyngtonu.
Przeciwnicy twierdzą, że kontrakty wzmocnią rząd w Teheranie, a Iran mógłby używać tych samolotów do celów wojskowych, np. do transportu wojska do walki z siłami USA i sojuszników w Syrii i gdzie indziej. Kongres kontrolowany przez republikanów może zablokować sprzedaż nawet po jej zatwierdzeniu przez resort finansów. Izba Reprezentantów przyjęła już w lipcu 2 poprawki blokujące kontrakty, ale jej projekt ustawy musi być przyjęty przez Senat i podpisany przez prezydenta.
Teraz Fundacja na rzecz Obrony Demokracji z Waszyngtonu zorganizowała kampanię wysyłania listów podpisanych przez specjalistów od bezpieczeństwa narodowego z wyrazami zaniepokojenia z powodu sprzedały samolotów i obiecała wywierać presję na Kongres; wcześniej była przeciwna porozumieniu jądrowemu i opowiadała się za surowszymi sankcjami wobec Iranu. Wśród 42 sygnatariuszy listów skitowanych do prezesa Boeinga Dennisa Muileburga i prezesa Airbusa, Fabrice Brégiera są m.in. b. sekretarz stanu George Shultz, b. dyrektor CIA, Michael Hayden i b. senator Joseph Liebermann.
„Ta umowa stanowi legitymizację państwa sponsorującego terror i jest bezpośrednią korzyściom dla reżimu odpowiedzialnego za poważne naruszanie praw człowieka, wspieranie terroryzmu, włącznie z pogróżkami wobec USA i ich sojuszników" — stwierdzają listy.
Zdecyduje polityka
Eksperci od lotnictwa uważają, że resort finansów nie zatwierdzi tych sprzedaży przed Sybirami prezydenckimi 8 listopada, choć obie firmy chciałyby działać szybciej. — Pora kampanii przedwyborczej nie jest odpowiednim czasem na załatwienie tego — stwierdził wiceprezes firmy doradczej Avitas z Wirginii, Adam Pilarski. — Gdy będzie wiadomo, kto jest następnym prezydentem, przeważy spokojniejsze podejście. To jest dobry biznes dla Stanów — dodał.