Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, w końcu ubiegłego roku sieć śródlądowych dróg wodnych w Polsce liczyła niespełna 3,7 tys. kilometrów. Z tego uregulowane i żeglowne rzeki liczyły 2417 km, 644 km – skanalizowane odcinki rzek, 336 km – kanały, a 259 km – jeziora żeglowne. I choć eksploatowanych przez żeglugę było 3365 km, to wymagania stawiane drogom o znaczeniu międzynarodowym spełniało zaledwie 214 km, czyli niecałe 6 proc. długości dróg wodnych. Udział takich dróg zapewniających parametry niezbędne do nowoczesnej żeglugi nie zmienił się od ośmiu lat. To sprawia, że jeśli dla całej Unii Europejskiej średnia wykorzystania dróg wodnych wynosi 6,5 proc., to w Polsce zaledwie 0,01 proc.
Problemem jest wzajemne dostosowanie parametrów dróg wodnych i pływających po nich statków. Te pierwsze są zbyt płytkie, za wąskie, za mało na nich śluz. Tymczasem transport śródlądowy jest ekologiczny, energooszczędny i bezpieczny, a do tego ma znaczny potencjał wzrostu. W krajach UE co roku rzekami i kanałami przewożonych jest 500 milionów ton towarów. To równowartość 25 milionów ciężarówek.
Mizernie wygląda stan taboru do transportu śródlądowego. Według GUS, ilość holowników i pchaczy wzrosła w porównaniu z rokiem poprzednim o niespełna 5 proc. i wyniosła 217 sztuk. Liczba barek z własnym napędem zwiększyła się do 89 sztuk (o 12,7 proc.), barek pchanych wzrosła o 1,4 proc. do 511 sztuk, natomiast statków pasażerskich - 2 proc. do 101 sztuk. Większa część taboru jest jednak wyeksploatowana i wymaga odnowienia. Średni wiek jednostek znacznie przekracza normy użytkowania. Pływają dzięki temu, że są stale modernizowane. Według danych za 2015 r. dwie trzecie wykorzystywanych pchaczy, niemal połowa barek do pchania oraz wszystkie barki z własnym napędem zostały wyprodukowane w latach 1949?1979.
To wszystko sprawia, że udział transportu śródlądowego w przewozie ładunków ogółem w latach 2000?2015 zmniejszył się z 0,8 proc. do 0,4 proc. Tymczasem znikome wykorzystanie dróg wodnych jest dużą stratą dla gospodarki i środowiska także dlatego, że transport śródlądowy jest jednym z najbardziej bezpiecznych rodzajów transportu, głównie za sprawą całkowitego oddzielenia przewozów towarowych od pasażerskich. Przewożenie towarów wodą jest natomiast najbardziej wydajne i najtańsze w przeliczeniu na ilość zużytego paliwa w stosunku do tonażu przetransportowanych towarów. Jest także najbardziej ekologiczne, bo powoduje najmniej zanieczyszczeń. To szczególna zaleta zważywszy na szkodliwość dla środowiska transportu drogowego.
Szczególnie duże znaczenie miałaby poprawa żeglowności Odry. W lutym tego roku apelowali o to samorządowcy Polski Zachodniej. Marszałkowie województw: dolnośląskiego, lubuskiego, opolskiego, wielkopolskiego i zachodniopomorskiego zwrócili się z apelem do rządu, prezydenta i parlamentarzystów o przygotowanie planów dotyczących rozwoju transportu rzecznego na Odrze i podwyższenie parametrów żeglugowych do IV klasy żeglowności.