Emily Cho była (ojciec natychmiast po tym incydencie ją zwolnił) wiceprezesem linii, teraz policja przeszukuje jej biuro w Seulu. Nie jest to pierwszy przypadek awantur wywoływanych w pracy przez rodzinę prezesa.
Niespełna cztery lata temu starsza siostra Emily Cho — Heather, wsławiła się awanturą jaką wywołała na lotnisku JFK w Nowym Jorku. Oburzona faktem, że orzeszki makadamia zostały jej podane w torebce, a nie na podgrzanym talerzyku, pani Cho nakazała wówczas kapitanowi powrót maszyny do terminala i wysadzenie tam stewarda z I klasy, Kim do-hee, który niewłaściwie — jej zdaniem— podał orzeszki. Zanim to nastąpiło pani Cho zażądała od szefa pokładu, Park Chang-jina przeprosin na kolanach.
Samolot z 240 osobami na pokładzie odleciał z 20 minutowym opóźnieniem, co jak na tłok panujący na JFK i tak było niewielkie. Zaś pasażerowie pierwszej klasy, którą podróżowała córka prezesa jako zadośćuczynienie otrzymali kalendarze i modele samolotu, którym lecieli.
Kiedy incydent opisały media, i pani Cho i jej ojciec, a także linie Korean Air były ostro krytykowane za feudalne stosunki panujące w firmie. Ostatecznie okazało się, że nie był to pierwszy wybuch złości kapryśnej córki prezesa, bo rok wcześniej urządziła podobną awanturę z powodu niewłaściwie ugotowanego makaronu ramen.
Heather Cho zapłaciła utratą posady i pięciomiesięcznym pobytem w więzieniu. Szef pokładu odesłany do terminala na JFK został przywrócony na stanowisko po 5-miesięcznej przerwie. Teraz prezes Cho zwolnił z pracy swoją najmłodszą córkę i zapowiedział, że w tej sytuacji nie ma innego wyjścia, jak zastąpienie córek profesjonalnymi menadżerami. Za jednym zamachem pracę straciła także średnia córka prezesa, która była szefową Kal Hotel Networks - sieci hoteli należących do Korean Airlines.