Kłopoty ze skompletowaniem załóg zmusiły europejskie linie lotnicze do odwołania połączeń zaplanowanych na tegoroczne święta. Największe kłopoty mają Lufthansa i SAS.
W Lufthansie chorują piloci, to dlatego przewoźnik odwołał w okresie 23-26 grudnia szereg rejsów długodystansowych. Linia robi wszystko, żeby utrzymać połączenia atlantyckie, ale wiadomo, że tylko w najbliższą niedzielę, 26 grudnia 6 rejsów do Stanów Zjednoczonych ma być odwołanych. Decyzja o rezygnacji tych właśnie połączeń wynika z faktu, że konkurencja w lotach atlantyckich jest silna i łatwo jest znaleźć dla pasażera odwołanego lotu inne połączenie. Ale nie będzie również rejsu z Japonii do Niemiec.
„Planowaliśmy wszystko z ogromną rezerwą, ale i to nie wystarczyło, żeby zastąpić chorych pilotów”— pisze biuro prasowe przewoźnika.
W złej sytuacji jest skandynawski SAS. Przewoźnik zmuszony był do odwołania w okresie świątecznym 30 lotów ze Szwecji, Danii oraz z Norwegii. Tylko w ostatni czwartek SAS odwołał 9 rejsów ze sztokholmskiej Arlandy, w tym do Paryża, Oslo i Londynu. W ostatni czwartek ze stolicy Szwecji nie wystartowało 6 rejsów SAS. — Jest tak, że nasi pracownicy chorują dokładnie tak samo często, jak i reszta społeczeństwa, więc w tej sytuacji mamy wzrost zachorowań albo samych pracowników, albo członków ich rodzin. I to jest jedyne wytłumaczenie tej nieprzyjemnej sytuacji — mówi Freja Annamatz, rzeczniczka prasowa SAS.
Czytaj więcej
Koszt podstawowych produktów do przygotowania kolacji dla czterech osób jest o 12,4 proc. wyższy...