Giganci od wynajmowania samolotów mają lepszy dostęp do tańszego finansowania zakupów niż przewoźnicy, co jest kolejną konsekwencją zapaści w transporcie lotniczym — dodał na konferencji poświęconej ekonomii lotnictwa w Londynie. Przed pandemią na te firmy, które kupowały u Airbusa i Boeinga, a następnie wynajmowały samoloty użytkownikom przypadało 40-45 proc. dostaw nowych maszyn.

- Udział wynajmowanych samolotów, włącznie ze sprzedażą i leasingiem zwrotnym, leasingiem finansowym i operacyjnym, zwiększył się do ok. 60 proc. dostaw — powiedział Udvar-Hazy, który przyczynił się do powstania tego sektora zakładając w latach 70. International Lease Finance Corporation. — Niektóre firmy płaciły o 2 proc. mniej wobec ponad 4 proc. w przypadku niektórych dużych linii w Stanach i w Europie — dodał.

Jego zdaniem, istnieje groźba, że nadprodukcja Airbusa i Boeinga zwiększy presję nad sektor lotniczy, by obniżał ceny. Przewoźnicy będą nadal mieć kłopoty, w przyszłym roku osiągną w najlepszym razie 80 proc. przewozów pasażerów z 2019 r. przy odgórnej presji na ceny z powodu ostrej konkurencji — dodał w relacji Reutera.