Lepsza prognoza przewozów wynika stąd, że Ryanair odbiera teraz B737 MAX z ostatniego zamówienia oraz zwiększył korzystanie ze starszych maszyn, co pozwala mu szybciej rosnąć bez konieczności dodatkowego zakupu dużej liczby samolotów.

Przewoźnik przestał nagle rozmawiać z Boeingiem o nowym zamówieniu większych B737 MAX 10, bo nie było zgody co do ceny. — Wcale nie przejmuję się tym, jeśli nie będę mieć nowego zamówienia do 2025 r. Wspaniałe w przemyśle lotniczym jest to, że wiemy, iż za 5 lat dojdzie do nowego kryzysu i ceny zmaleją — powiedział Michael O'Leary analitykom po dorocznym WZA.

Ryanair będzie nadal rozmawiać z Amerykanami, stosunki z nimi są bardzo dobre. Szef grupy jest jednak gotów poczekać kilka lat, aż Boeing obniży cenę. Teraz stwierdził, że ma dość samolotów, by przewozić 225 mln podróżnych rocznie do 2026 r., a wcześniej przewidywał 200 mln. Aby to osiągnąć sprzeda mniej używanych maszyn niezależnie od spodziewanych w ciągu 5 lat dostaw 210 MAX 8-200. Mógłby też kupić albo wynająć mają liczbę samolotów obecnej generacji.

O'Leary wyjaśnił, że poprawa prognozy wynika z dużego odroczonego popytu w Europie i z luk, jakie powstały, bo rywale zmniejszają moce przewozowe, albo nie mogą ich przywrócić. W roku przed pandemią Ryanair przewiózł 149 mln podróżnych, w tym roku do 31 marca 2022 zamierza przewieźć prawie 100 mln.

Rezerwacje na najbliższe miesiące są niejednolite, ale są okresy ogromnego popytu koło szkolnych ferii w październiku i w okresie świąt, a obecnie bilety są tanie. — Myślę, że ceny wzrosną w październiku i na święta i uważam, że latem przyszłego roku będą znacznie wyższe niż przed covidem, bo na rynku krótkich przewozów w Europie będzie o ok. 20 proc. mniej mocy przewozowych — powiedział O'Leary Reuterowi po WZA.