Ale przewodniczący rady nadzorczej, David Bonderman oraz prezes Michael O'Leary otrzymali ostrzeżenie: muszą na przyszłoroczne WZA przygotować jasny plan sukcesji. W przypadku Bondermana poparcie dla pozostawieniu go na stanowisku spadło o 17,5 pkt proc. rok temu do 70,5 proc. dzisiaj. Akcjonariuszom, przede wszystkim amerykańskim funduszom emerytalnym, nie podoba się całkowite podporządkowanie Bondermana Michaelowi O'Learyemu. Zresztą i w przypadku prezesa poparcie spadło, chociaż symbolicznie o pkt proc. do 98 proc. z 99 proc. rok temu.
Walne Zgromadzenia Akcjonariuszy w Ryanairze były dla O'Learyego pasmem sukcesów. Mógł się chwalić rosnącymi zyskami i wzrostem liczby pasażerów, a wiele rozwiązań jego nikokosztowego modelu biznesowego przejmowały także linie tradycyjne.
Pasmo sukcesów skończyło się rok temu, kiedy okazało się, że Ryanair popełnił poważne błędy w planowaniu urlopów pilotów, co poskutkowało koniecznością odwołania setek rejsów. Potem zarząd nie mając innego wyjścia zmuszony został do zaakceptowania związków zawodowych, co dało pracownikom potężną siłę w sporach z pracodawcą. Efektem tych sporów i wielkiej niechęci do ustępstw, była fala strajków w ciągu sezonu letniego, która wyraźnie przedłuża się na jesień. Data najbliższego protestu, to 28 września. To dlatego właśnie WZA we czwartek, 20 września zgodnie z oczekiwaniami stało się bardzo trudne. Przed konferencją zarząd Ryanaira zapowiedział, że prasa nie będzie miała wstępu na salę obrad, w ostatniej chwili jednak dziennikarze zostali do nich dopuszczeni.
—Mam wiele do poprawienia i zdecydowanie przestanę krytykować innych —zapewniał jeszcze przed rozpoczęciem obrad Michael O'Leary.
Akcjonariusze bez problemu zaakceptowali prognozę spadku zysku, pierwszą od 2014 roku. Przyczynami są wyższe ceny paliw, rosnąca konkurencja, oraz właśnie niepokoje pracownicze.