Europejskie laptopy pod lupą USA

Amerykańska stacja telewizyjna CBS dotarła do dokumentów Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego USA, z których wynika, że rozważany jest zakaz wnoszenia na pokład samolotów lecących do USA sprzętu elektronicznego większego, niż telefon komórkowy.

Aktualizacja: 11.05.2017 12:14 Publikacja: 11.05.2017 11:50

Europejskie laptopy pod lupą USA

Foto: Bloomberg

Decyzja nie została podjęta, ale wiadomo, że tak jak to już obowiązuje w przypadku 10 krajów Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej oraz Turcji, zakazem miałyby zostać objęte także największe lotniska europejskie. Według CBS linie lotnicze już otrzymały odpowiednie sygnały i przygotowują się do nowej logistyki odpraw. Na dzisiaj w Waszyngtonie planowane jest spotkanie przedstawicieli władz amerykańskich z przewoźnikami.

Rzecznik DHS, Dave Lapan zapewnia jednak, że ostateczna decyzja nie została podjęta, ale rzeczywiście jest rozważana. Jego zdaniem DHS nieustannie zajmuje się oceną zagrożenia i wprowadzi zmiany wówczas, kiedy uzna, że leży to w interesie pasażerów.

Według CBS nie ma takiej możliwości, żeby zakaz został wprowadzony już dzisiaj jak informują media, ale dziennikarze stacji zaznaczają, że sytuacja szybko się zmienia, ponieważ zdaniem DHS nieustannie zwiększa się ryzyko zamachów terrorystycznych, w których narzędziem może stać się właśnie duży sprzęt elektroniczny wnoszony na pokład. Materiały wybuchowe ukryte w tabletach i laptopach są w tym wypadku niemożliwe do wykrycia podczas normalnej kontroli bezpieczeństwa polegającej na prześwietleniu bagażu, ponieważ mogą zostać umieszczone w baterii. Amerykanom chodzi przede wszystkim o sympatyków tzw. Państwa Islamskiego, którzy mogliby podróżować z lotnisk w Europie Zachodniej, z europejskimi paszportami, a więc nie będą potrzebowali wiz na wjazd do USA.

W ostatni wtorek unijna komisarz ds. transportu, Violeta Bulc i Dimitris Avramopulos, komisarz ds. spraw wewnętrznych, obywatelstwa i migracji wysłali listy do sekretarz transportu Elaine Chao i szefa DHS Johna Kelly, w których w trybie natychmiastowym proponują spotkania. Miałyby one odbyć się na poziomie „politycznym i technicznym", tak, aby była możliwa wspólna ocena ryzyka i ewentualne wprowadzenie wspólnych środków zapobiegawczych.

Lotniska i linie lotnicze mają zostać zawiadomione na więcej, niż 96 godzin przed planowanym wprowadzeniem zakazu. W marcu 2017, kiedy wprowadzano taki zakaz w stosunku do krajów Bliskiego Wschodu i Afryki przewoźnikom i portom dano właśnie 4 dni na przygotowanie odpowiednich procedur.

Linie lotnicze są zaniepokojone możliwością wprowadzenia nowych środków zapobiegawczych i sugerują DHS, że znacznie prościej byłoby wprowadzić na niektórych lotniskach tzw. Explosive trace Detection, które wykrywałyby ślady materiałów wybuchowych, bądź odpowiednie skanery dla bagażu podręcznego. Koszt jednego takiego urządzenia, to od 15 tys. dolarów w górę.

Oczywiście byłby to kolejny wydatek dla lotnisk, ponieważ w zależności od wielkości portów potrzeba byłoby przynajmniej kilkadziesiąt takich urządzeń i nawet w USA program ich testowania jest opóźniony o rok.

Dla linii lotniczych byłoby to również wielkim wyzwaniem, ponieważ obsługują one miliony pasażerów tranzytowych, którzy musieliby zostać poddani dodatkowej kontroli bądź zmuszeni byliby do obierania bagażu w porcie tranzytowym, pakowania do walizek laptopów i tabletów. Wielu przewoźników również musiałoby zmienić taryfy, ponieważ najtańsze bilety są oferowane pasażerom podróżującym wyłącznie z bagażem podręcznym, a zdecydowana większość z nich przewozi w nim elektronikę. Przewoźnicy wskazują również, że transport takiego sprzętu, który jest zasilany bateriami litowo-jonowymi pod pokładem stwarza ryzyko pożaru. Zdaniem DHS jednak te wszystkie problemy mogą być łatwo rozwiązane.

Są już pierwsze reakcje linii lotniczych. W holenderskim KLM sytuacja jest monitorowana, a przewoźnik zapewnia, że jeśli zajdzie taka potrzeba, zrobi to, co konieczne. Prace przygotowawcze zaczynają się już na londyńskim Heathrow, bo już wiadomo, że Wielka Brytania i największe londyńskie lotniska znajdą się na amerykańskiej liście.

Oświadczenie PLL LOT

"Informacje dotyczące rozszerzenia przez władze USA zakazu przewożenia dużych urządzeń elektronicznych na pokładach przewoźników europejskich są jeszcze niepotwierdzone” - odpowiedziało Biuro Prasowe przewoźnika na pytanie „Rzeczpospolitej” o możliwość wprowadzenia takiego zakazu także z dwóch polskich lotnisk - Warszawy i Krakowa, skąd już odlatują, bądź będą odlatywać w najbliższej przyszłości samoloty do USA.

„Niemniej jednak, LOT obecnie pracuje nad procedurą dotyczącą przewozu dużych urządzeń zgodną z wytycznymi władz USA na wypadek ich wprowadzenia. LOT jako przewoźnik europejski, podziela jednak wątpliwości EASA w zakresie gromadzenia w lukach bagażowych dużej liczby baterii LI-JO jonowych znajdujących się w urządzeniach elektronicznych. Zgodnie z rezolucją IATA, tego typu baterie nie mogą być przewożone pod pokładem samolotu . Stale monitorujemy rozwój sytuacji i będziemy reagować odpowiednio z zachowaniem obowiązujących przepisów międzynarodowych i lotniczych".

Transport
Kiedy pierwszy samolot wyląduje na CPK? Wiceminister Maciej Lasek zdradza datę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Transport
Europa łaskawsza dla spalinowców
Transport
Rosja zbudowała 15 razy mniej samolotów pasażerskich niż chciał Putin
Transport
Strajk na budowie nadzorowanej przez Putina. Nie ma pieniędzy na wypłaty
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Transport
Od najbliższej soboty pociągi pojadą szybciej na głównych trasach