W trzecim kwartale punktualnie przyjechało do stacji docelowej ponad 92 proc. pociągów. Rok temu było to 87,42 proc. Ale o poprawie trudno na razie mówić. W ubiegłym roku Urząd Transportu Kolejowego (UTK) za punktualne uznawał pociągi, które przyjeżdżały na stację docelową z opóźnieniem do 4 minut i 59 sekund. W tym roku tolerancję wydłużono o minutę – do 5 minut i 59 sekund, biorąc przykład z Niemiec i Francji. Polskim przewoźnikom bardzo mocno poprawiło to statystykę. Przykładem jest PKP Intercity: w okresie lipiec–wrzesień 2019 punktualnych było 78,92 pociągów tego przewoźnika. W tym samym okresie rok wcześniej i przy mniejszej tolerancji – 66,68 proc.
Czytaj także: Zbliża się koniec monopolu PKP

Największą punktualność pociągi osiągają na krótkich dystansach. W przypadku Warszawskiej Kolei Dojazdowej w trzecim kwartale tego roku było to 99,61 proc. Także przewoźnicy samorządowi osiągają niezłe wyniki. Przykładem są m.in. Koleje Wielkopolskie – na czas dojeżdżało 94,88 proc. ich pociągów – czy Koleje Małopolskie (93,88 proc.). Tymczasem w przypadku podróży dalekobieżnych, które realizuje Intercity, problemy z punktualnością mogą się pogłębiać. – Punktualność cierpi przez prace na torach. Do tego dochodzą jeszcze inne utrudnienia, np. likwidowanie mijanek przy modernizacji linii – mówi Michał Beim, ekspert Instytutu Sobieskiego.