Roger Federer: Cisza! Geniusz w pracy

Na australijskie korty wróciła legenda tenisa - Roger Federer. Na razie Szwajcar gra i wygrywa, ale nawet jak przestanie, gwiazdorskiego statusu nie straci. Zdobył go na zawsze.

Aktualizacja: 18.01.2017 21:35 Publikacja: 18.01.2017 18:31

Roger Federer: Cisza! Geniusz w pracy

Foto: AFP

Wiele osób interesujących się tenisem ma podobne odczucia: w kategoriach podziwu, atencji, zachwytu, nawet uwielbienia dla zjawiska o nazwie Roger Federer nie ma dziś konkurencji.

Gdziekolwiek gra, jest ulubieńcem tłumów. Nagrodę dla najpopularniejszego tenisisty w ATP Tour (ATP Fan's Favourite) otrzymuje bez przerwy od 2003 roku. Kibice Federera nie tylko podziwiają, oni go bardziej admirują, zagłębiają się w jego życie z pasją, której bliżej do uczuć quasi-religijnych lub wyznań miłości.

Federeromania jest zjawiskiem ponad podziałami mąjątkowymi, granicami krajów i kontynentów. W telewizji można zobaczyć, że w jego loży dla gości siadają Tiger Woods, Rory McIlroy, Michael Jordan albo Kobe Bryant. Gdy zjawia się na przyjęciu u szefowej „Vogue'a" Anny Wintour lub miliardera Larry'ego Ellisona, zachwyty jego grą wyrażają Pele, Samuel L. Jackson, Maradona, Leonardo DiCaprio, Leo Messi, Will Smith, David Beckham i Jackie Chan. Dla niego śpiewają Gwen Stefani i Lenny Kravitz. Ma okolicznościowe znaczki pocztowe i ulice. Kilka grubych biografii.

Jedną z nich był głośny esej amerykańskiego pisarza Davida Fostera Wallace'a „Federer jako doświadczenie religijne" z 2006 roku, w którym autor wkroczył jedną nogą w obszary metafizyki. W największym skrócie: Szwajcar jest jednym z tych nielicznych, niemal nadprzyrodzonych sportowców, których nie obowiązują normalne prawa nauki.

Z innego wymiaru

Dzięki chwilom wyjątkowej perfekcji, sportowego natchnienia, także nadzwyczajnej elegancji ruchów (Wallace takie magiczne chwile definiował jako „momenty Federera") stanął obok Michaela Jordana wiszącego wbrew zasadom grawitacji nad koszem sekundę dłużej od rywali, obok Muhammada Alego, którego taniec na ringu był zjawiskiem samym w sobie, obok Usaina Bolta, Diego Maradony, może Wayne'a Gretzky'ego, którzy chwilami wydawali się przeniesieni między śmiertelników z innego wymiaru, co w oczach kibiców jeszcze zwiększało ich splendor.

Federer ma to, co definiuje się jako sportową doskonałość, naturalną perfekcję, artyzm na korcie i z uśmiechem może podarować to zachwyconej publiczności. Właściwie od startu kariery, gdy zwyciężał w juniorskim Wimbledonie w 1998 roku albo wygrywał tam z Pete'em Samprasem w 2001 w turnieju głównym, w ten sposób przyciągał uwagę. I tak jest do dziś, nawet jeśli w sportowym życiu Szwajcara nastąpiła przerwa, przez którą trzeba było czekać od lipcowego półfinału Wimbledonu 2016 do styczniowego Pucharu Hopmana 2017, by pojawił się na korcie.

Ranking ATP jest ważny, ale dziś w żaden sposób nie oddaje pozycji Federera. Lepszym miernikiem jest miejsce wśród możnych tego świata. W 2016 roku Federer był znów, wedle magazynu „Forbes", najlepiej zarabiającym tenisistą.

Koronę tę zachował dzięki kwocie 67,8 mln dolarów, jaką zyskał w roku obliczeniowym „Forbesa" (od czerwca 2015 do czerwca 2016). Na te sumę złożyło się 60 mln dolarów z kontraktów sponsorskich i reklam oraz 7,8 mln premii turniejowych i opłat za sam przyjazd na turniej. W finansowej klasyfikacji tenisistów nikt go nie wyprzedził od 2006 roku, czyli od chwili, gdy rakietę na kołku zawiesił Andre Agassi.

Bezpieczna inwestycja

Novak Djoković, dziś największy przodownik pracy, na razie jest w stanie zarobić poza kortem połowę tego, co Szwajcar.

Porównanie z innymi sławami sportu też wygląda dobrze – Federer był w minionym roku czwarty, wyprzedzili go tylko Cristiano Ronaldo, Lionel Messi i LeBron James. „Forbes" oszacował także łączne dochody szwajcarskiego mistrza z dotychczasowej kariery, wyszło 560 mln dol. Będzie więcej, znacznie więcej, także dlatego, że w innym rankingu „Forbesa" – najbardziej wartościowej marki w sporcie w 2016 r., Federer wciąż prowadzi z wyceną 37 mln dolarów rocznie, przed LeBronem Jamesem (34 mln), Philem Mickelsonem (28), Boltem (25), Tigerem Woodsem (23) i Cristiano Ronaldo (19).

Czemu Federerowi wszyscy chcą płacić? Najprostsza odpowiedź: sponsorzy dostrzegają, że marka RF jest dla ich inwestycji całkowicie bezpieczna. Wspierać szwajcarskiego tenisistę to wedle wielu opinii raczej biznesowy przywilej niż ryzyko. Federer ma dziś dziesiątkę mocnych partnerów reklamowych, wielu z nich (Nike, Wilson, Credit Suisse, Mercedes-Benz i Rolex) trwa przy nim od lat. Firma Nike podpisała kontrakt dziesięcioletni, po 10 mln dolarów za sezon.

Pozostali: Jura (urządzenia do parzenia kawy), Moët & Chandon (szampany), Lindt (szwajcarska czekolada), NetJets (biznesowe linie lotnicze) i Sunrise (usługi telekomunikacyjne) starają się nie stracić sławnego partnera.

Federer jest też do wynajęcia na krótko, ale cena występu pokazowego zaczyna się od miliona dolarów, co wiedzą organizatorzy meczów zimowej ligi IPTL w Azji lub tournée po Ameryce Południowej.

Docenić magię

W tle jest oczywiście twarda działalność biznesowa ludzi bliskich Federerowi. Ważną rolę, zwłaszcza w kontaktach z mediami, odgrywała żona Miroslava. Kiedy tenisista dostał się pod skrzydła agencji IMG, jego menedżerem prawie 20 lat temu został Tony Godsick. Jest nim do dziś, tylko od 2012 roku poza wielką agencją. Roger i Tony wespół z dwoma wspólnikami utworzyli własną firmę Team8, z początku tylko dla jednego klienta, potem dla dwóch, gdy do Szwajcara dołączył Juan Martin del Potro, trzecim ma być ponoć Grigor Dimitrow.

Prezes Godsick ma wielkie plany, m.in. pomysł organizacji Pucharu Lavera – corocznego tenisowego meczu Europa – Reszta Świata na wzór golfowego Pucharu Rydera. Ideę wsparł australijski związek tenisowy i najbogatszy człowiek w Brazylii Jorge Paulo Lemann. Pierwsza edycja we wrześniu w Pradze.

Agencja Team8 powstała także dlatego, żeby Federer miał zajęcie na sportowej emeryturze. – Potrafię sprzedawać Rogera za naprawdę dobre pieniądze, ale nikt nie sprzedaje go tak dobrze jak sam Roger. Zawsze mu to mówię: miałeś sukcesy na korcie, ale obiecuję ci jeszcze większe, gdy przestaniesz grać – mówi Godsick, nie całkiem żartując.

W sierpniu Federer skończy 36 lat. Chyba nie ma sensu rozważanie, czy spędzi resztę kariery na ściganiu marzenia o 18. tytule wielkoszlemowym. Lepiej wykorzystać czas jego obecności na kortach, by w pełni docenić magię Szwajcara, cieszyć się, że jest, niezależnie, czy wygrywa, czy przegrywa. Federer pozostanie najważniejszą postacią tenisa, przynajmniej do chwili, gdy zdarzy się ktoś podobny, na co w najbliższej przyszłości raczej nie można liczyć.

Kolekcjonujmy wspomnienia, takie jak z Wimbledonu 2012, gdy siadał na krzesełku kortu centralnego, a jakiś kibic kilka rzędów za jego plecami podnosił w górę kawałek brystolu z wymalowanym napisem: „Cisza! Geniusz w pracy".

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: k.rawa@rp.pl

Tenis – Australian open

Marcin Matkowski i Jerzy Janowicz awansowali do drugiej rundy debla. Polacy pokonali duet włosko-hiszpański Fabio Fognini – Fernando Verdasco 7:5, 6:3.

Wygrała też para Magda Linette (Polska) – Alize Cornet (Francja), która w pierwszej rundzie zwyciężyła Chorwatkę Dariję Jurak i Australijkę Anastasię Rodionovą (nr 16) 6:4, 3:6, 7:5.

Lider rankingu ATP Andy Murray wygrał z Rosjaninem Andriejem Rublowem 6:3, 6:0, 6:2, ale w trzecim secie upadł i uszkodził sobie kostkę. Twierdzi, że to nic poważnego, ale tak naprawdę to się dopiero okaże.

Roger Federer pokonał Noaha Rubina z USA 7:5, 6:3, 7:6 (7-3) i uważa, że gra coraz lepiej, choć zwycięstwo wcale nie przyszło mu łatwo. W piątek rywalem Szwajcara w trzeciej rundzie będzie Tomas Berdych. Broniąca tytułu reprezentantka Niemiec Andżelika Kerber wygrała z Kariną Witthoeft (także Niemcy) 6:2, 6:7 (3-7), 6:2.

Dla gospodarzy wydarzeniem dnia była porażka Nicka Kyrgiosa z włoskim weteranem Andreasem Seppim. Australijczyk prowadził w setch 2:0, potem zgasł i odrodził się dopiero w secie piątym, którego finał był zapierającym dech dreszczowcem. Seppi wygrał 1:6, 6:7 (1-7), 6:4, 6:2, 10:8. Niesamowity mecz rozegrali też John Isner (USA) i Mischa Zvierev (Niemcy). Zwyciężył Zvierev 6:7 (4-7), 6:7 (4-7), 6:4, 7:6 (9-7), 9:7. Odpadł pogromca Jerzego Janowicza – Chorwat Marin Cilić (nr 7), który przegrał z Brytyjczykiem Danielem Evansem (67 ATP) 6:3, 5:7, 3:6, 3:6.

Dziś o 9.00 czasu polskiego swój mecz drugiej rundy z Chorwatką Mirjaną Lucić-Baroni (79 WTA) rozegra Agnieszka Radwańska. —m.ż.

Turniej pokazuje Eurosport

Wiele osób interesujących się tenisem ma podobne odczucia: w kategoriach podziwu, atencji, zachwytu, nawet uwielbienia dla zjawiska o nazwie Roger Federer nie ma dziś konkurencji.

Gdziekolwiek gra, jest ulubieńcem tłumów. Nagrodę dla najpopularniejszego tenisisty w ATP Tour (ATP Fan's Favourite) otrzymuje bez przerwy od 2003 roku. Kibice Federera nie tylko podziwiają, oni go bardziej admirują, zagłębiają się w jego życie z pasją, której bliżej do uczuć quasi-religijnych lub wyznań miłości.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Iga Świątek wygrywa pierwszy mecz w Madrycie. Niespodziewane kłopoty w końcówce
Tenis
Iga Świątek czeka na pierwszy sukces w Hiszpanii. Liderka rankingu zaczyna dziś turniej w Madrycie
Tenis
Magda Linette zagra z Aryną Sabalenką. Bolesna porażka Magdaleny Fręch w Madrycie
Tenis
100. tydzień Igi Świątek w roli światowej liderki kobiecego tenisa
Tenis
Porsche odjechało Idze Świątek. Polskie finały w Rouen i Barcelonie