Rwący Gazele uciszył ręką zebranych, wychylił jednym duszkiem ćwiartkę wody ognistej, zaciągnął się fajką pokoju i rzekł: – Mam wieści od Znanej Twarzy. Dotarł już do swoich i dobrze mu idzie. Pisze, że został nominowany do dziesiątki mistrzów mowy swego ludu... – Wodzu, chyba „miszczów”, a nie „mistrzów” – przerwał mu Chodzący Słownik, poprawiając pióropusz. – Nie pamięta wódz, jak nas uczył Znana Twarz? – I’m sorry, bracie – przeprosił wódz i kontynuował. – Pisze również, że musiał wypełnić ankietę dla portalu wirtualnemedia.pl. Zapytali go, gdzie spędza wakacje. A on na to: „W pracy – tsunami w Tajlandii, wojna w Libanie...”. Zdradził też, że pracę w telewizji rozpoczął od materiału o „strasznym tłumaczeniu Kubusia Puchatka” oraz że „strasznie tańczy” i „strasznie lubi Kamila Durczoka”. – Niech żyje Znana Twarz! – krzyknęli Apacze, chwytając tomahawki i piszcząc z uciechy. – Hurra! Trzy razy „strasznie”! – wołali Komancze. – Spokój, bracia! – ryknął Rwący Gazele. – Nasz biały brat przesyła nam życzenia lekkiej zimy oraz taśmę wideo z fragmentem swojego występu!
Pędem zebrali się przed telewizorem. Wódz wcisnął „play” i ujrzeli tego, który nauczył ich wszystkiego. Jęknęli z zachwytu, gdy przemierzał wnętrza małych mieszkań, niepokojąc irackie rodziny, a blady kurz opadał mu na koszulę. Materiał był niewąski. Plecy Znanej Twarzy wypełniały prawie cały ekran. – A czy napisał, że najbardziej lubi pulpety z bizona? – zapytała nagle Tęskniąca Niedźwiedzica i ze szlochem wybiegła z wigwamu. Zapadła cisza. – Szukają dla niego następcy w USA – rzekł wódz smutno. – Ale w TVP mówią, że to nie jest proste, bo muszą znaleźć kogoś, kto sam sobie zorganizuje stanowisko pracy. – Piotra Kraśki nikt nie zastąpi – westchnął Chodzący Słownik. I strasznie się zamyślił.