Właściwie tak wygląda moja codzienność – brzmi to pysznie, ale przez ostatnie cztery lata spektakle, w których występuję, częściej pokazywane były na świecie niż w Polsce. Czasami to męczące i mówię – bez kokieterii – że chciałabym więcej grać w Warszawie. Pomieszkać tu, popracować, bo ciągle żyję na walizkach. Miło jest przeczytać dobrą zagraniczną recenzję, być rozpoznawaną z powodu moich teatralnych roli w Edynburgu i Awinionie. Ale co z tego? W Warszawie zdarza się to rzadziej. O nagrodzie w Edynburgu polskie media informowały z dużym opóźnieniem. Nie skarżę się, ale przełożenia naszej obecności za granicą na sytuację w Polsce nie ma. Krzysztof Warlikowski jest jednym z najważniejszych reżyserów na świecie, dostał wprawdzie teatr w Warszawie, ale droga do niego nie jest usłana różami! To jest polski paradoks, który mnie również dotyczy.
Ciągle traktuje się nas, jakbyśmy byli w powijakach, a mam wrażenie, że to już jest co najmniej okres rozkwitu. Dla mnie naprawdę ważniejsze jest to, co się dzieje z nami w Polsce. Moje inspiracje duchowe są tutaj, tworzyć mogę tylko w polskim języku, w swojej kulturze.
[b]Nadya przypomina w „Przesileniu”, że gdy na Bałkanach zginęło 300 tysięcy ludzi, kilkaset kilometrów dalej, we Włoszech, ludzie pływali gondolami, śmiali się, bawili. Czy w gronie starych państw Unii Europejskiej łatwiej zapominamy o nieszczęściach, które zdarzają się codziennie na świecie?[/b]
Dla mnie zawód aktora opiera się na rozumieniu ludzkich nieszczęść. Kiedy dostaję trudne role, moje aktorstwo karmi się znajomością takich sytuacji. Jako człowiek też nie jestem impregnowana na cudze problemy. Ostatnio pojechałam na Kubę. Ktoś powiedział: jak mogłaś, przecież to jest popieranie reżimu! A ja mam przekonanie, że zostawiając Kubańczykom, którzy naprawdę cierpią biedę, pieniądze: za piwo, mieszkanie czy samochód – pomagam. Właśnie na Kubie zdałam sobie sprawę, że przynależymy już do świata Zachodu, a jeszcze 20 lat temu nie mieliśmy wolności, paszportów w domu, sklepy były puste. Szybko o tym zapomnieliśmy. Zachowujemy się jak nuworysze. Kuba przywróciła mnie do pionu, przypomniała, jaki jest świat. Podobnie jak Nadya interesuję się polityką, zawsze ustosunkowuję się do nowych wydarzeń.
[b]Nadya wsiadła do prezydenckiej limuzyny i pojechała na spotkanie do Białego Domu. Przyzna pani, że za takie spotkanie może dziś człowieka spotkać bojkot. Pani by pojechała?[/b]
Do Busha czy do naszego? Pytam, bo ludzie boją się dziś przyznać do swoich poglądów, a jeszcze bardziej unikają ludzi o odmiennych. A ja lubię poznawać nowe sytuacje, dowiadywać się, co ludzie myślą. Co z tego, że się z nimi nie zgadzam. Gdybym miała szansę spotkać się z Lepperem i dowiedzieć, jaki jest, z bliska i na żywo, poszłabym. To byłoby dla mnie ciekawe, prywatnie i zawodowo.