Przyznam szczerze, że coraz częściej mój gust rozmija się z propozycjami, jakie serwuje nam telewizja. Coraz trudniej znaleźć coś, na czym mi szczególnie zależy. Cenię sobie TVP Kulturę, lubię zaglądać do Kina Polska. Jeśli tylko jest okazja, staram się oglądać spektakle Teatru Telewizji. W tym tygodniu oba warte są polecenia. W poniedziałek mimo późnej pory polecam „Czwartą siostrę" Janusza Głowackiego
(TVP 1, godz. 22.10). To jedna z pierwszych premier telewizyjnych Agnieszki Glińskiej i pokaz jej umiejętności. Glińska jest reżyserką, która wie, czego chce, i znakomicie potrafi otworzyć aktora. Z wielką przyjemnością pracują z nią zarówno młodzi, jak i doświadczeni artyści. Ciekawą niespodzianką będzie dla wielu Gombrowiczowska „Iwona księżniczka Burgunda", widziana oczami węgierskiego reżysera. Spektakl zrealizowany na scenie Teatru Śląskiego w Katowicach pokaże TVP Kultura (wtorek, godz. 20.10). Jestem po niedawnej premierze „Kazimierza i Karoliny" w Narodowym i wiem, że praca z Węgrem była dla nas dużym przeżyciem.
TVP Kultura lubi rejestrować widowiska twórców uznanych, powinna jednak pamiętać o zdolnej reżyserskiej młodzieży. Mam nadzieję, że zainteresuje się na przykład Igorem Gorzkowskim, którego najnowszą premierę „Staruchę" właśnie obejrzałem i uważam za prawdziwe wydarzenie artystyczne.
W nadchodzącym tygodniu nie będzie zbyt wielu filmów wartych polecenia. Może, jeśli czas pozwoli, przypomnę sobie głośne niegdyś dzieło Akiry Kurosawy „Dersu Uzała" (TVP Kultura, wtorek, godz. 13.50). Z wielkim sentymentem oglądam polskie filmy. W tym tygodniu co najmniej kilka razy będę miał okazję wspomnieć swego serdecznego przyjaciela Romka Wilhelmiego. W piątek w Kinie Polska „Zaklęte rewiry" (godz. 21.20), a w poniedziałek oczywiście nieśmiertelna „Kariera Nikodema Dyzmy" (Kino Polska, godz. 12.55). Bardzo cenię sobie szekspirowskie ekranizacje nakręcone przez Kennetha Branagha. Czwartkowe „Stracone zachody miłości" (TVP Kultura, godz. 0.30) z pewnością nie będą czasem straconym.