[b]Rz Jest pan rekordzistą. Według księgi rekordów Guinessa pana filmy w sumie zarobiły 7,42 miliarda dolarów. To oszałamiająca suma![/b]
Oszałamiające byłoby, gdybym dostał przynajmniej dziesięć procent z tego wszystkiego. Wydaje mi się, że suma, którą filmy z moim udziałem zgromadziły, nie jest niczym nadzwyczajnym, zważając na to, w ilu filmach rocznie gram. Jestem cholernie zapracowanym facetem, można nawet powiedzieć, że pracoholikiem. Tym bardziej się cieszę, kiedy moja praca jest doceniana przez widzów, a to że wydają pieniądze na to, by mnie obejrzeć, traktuję jako wyróżnienie. Może dlatego ostatnio dostaję tyle nagród na różnego rodzaju imprezach. Szczerze, oddałbym je wszystkie dla tych dziesięciu procent od sumy, którą wyliczyli ludzie z księgi rekordów...
[b]To fakt, ciężko pan pracuje. Wszędzie pana pełno.[/b]
Odbieram to jako komplement. To, że tyle gram, wynika z prostego faktu – po prostu otrzymuję wiele scenariuszy, które mi się podobają. Nie gram w byle czym, dla samego zarobku. Chociaż wiem, że czasem może to tak wyglądać. Niektóre filmy, w których biorę udział, po ukończeniu montażu prezentują się zupełnie inaczej niż myślałem. Wtedy jestem bardzo zdenerwowany, żeby nie powiedzieć gorzej...
[b]A propos „gorzej”. Jest pan mistrzem przeklinania na dużym ekranie. Jedna z gazet nazwała pana nawet „da Vincim przeklinania”.[/b]