Mimo upływu czasu twórca Monaru i Markotu nie zniknął z ludzkiej pamięci. Absolwent psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, terapeuta pracujący z młodzieżą dotkniętą patologiami społecznymi, współpracował ze Społecznym Komitetem Przeciwdziałania Alkoholizmowi, angażował się w tworzenie Ruchu „Trzeźwość”. Przełomowy okazał się 1974 rok, kiedy rozpoczął pracę w Szpitalu Psychiatrycznym w Garwolinie na oddziale dla uzależnionych od narkotyków. Zdecydował się zastosować nowatorską metodę społeczności terapeutycznej. – Z narkomanii wychodzą mistrzowie. Najlepsi – mawiał, zachęcając pacjentów do radykalnej zmiany życia.
Pierwszy ośrodek Monaru założył 15 października 1978 w Głoskowie pod Garwolinem. Nie obeszło się bez sprzeciwów okolicznych mieszkańców, którzy nie chcieli takiego sąsiedztwa. Kotański nie poddawał się – organizował spotkania, tłumaczył. Zawsze walczył o swoich podopiecznych. I miał ich coraz więcej, bo organizował też domy dla chorych na AIDS. Założył Ruch Wychodzenia z Bezdomności i budował kolejne przystanie dla samotnych matek z dziećmi. – W naszej Polsce jest nie najlepiej, kochani – mówił. – Zbyt dużo obojętności. Wszyscy musimy stanąć w jednym szeregu. Przyłączcie się do łańcucha. To cudowne mieć poczucie, że jesteśmy razem.
Celem głośnej akcji Łańcuch Czystych Serc było uświadomienie konieczności niesienia pomocy innym, zwłaszcza słabszym i chorym.
Zmarł w wieku 60 lat po tragicznym wypadku samochodowym. W kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie żegnały go tłumy – podopieczni, artyści, politycy, koledzy. Pisali na transparentach: „Żegnamy Cię, drogi Marku”, „Głosków zawsze będzie Cię kochał”. Wielu włożyło czarne koszulki, na których były twarz Marka Kotańskiego i napis: „Daj siebie innym”. Trumna wieziona na gigantycznym czarnym samochodzie utonęła w wieńcach i kwiatach.
– Nie zadowalał się przeciętnością – mówił ksiądz na pogrzebie. – Ośrodków było mu ciągle za mało, tak jak dziedzin, którym chciał się poświęcić. Film Mirosława Dembińskiego przypomina uroczystości pogrzebowe, a także okoliczności, w jakich powstała piosenka „Pomóż mi” – napisana przez Zbigniewa Hołdysa w hołdzie Markowi Kotańskiemu.