Ekipa TVP z Barbarą Włodarczyk, jako pierwsza sfilmowała prywatną rezydencję ukraińskiego oligarchy, którego majątek szacowany jest na ponad trzy miliardy dolarów. A jest co pokazywać.
W rozległej 25-hektarowej posiadłości pod Charkowem pracuje 80 osób. Dzień zaczyna się tu wcześnie, bo 52-letni Jarosławski dba o formę: zaczyna od pływania w basenie na wolnym powietrzu, ćwiczy jogę. Do skromnego śniadania (stosuje dietę) o 6.30 zasiada w markowym dresie (nie zdejmuje go przez cały dzień), w towarzystwie swoich rodziców i 23-letniej Mariny, trzeciej żony i matki jego dwojga najmłodszych dzieci.
- Zawsze marzyłem, żeby być bogatym - wyznaje przy stole.
To „od zawsze" oznacza młodzieńcze lata, z których pamięta pokój dzielony z bratem w 46-metrowym mieszkaniu w robotniczej dzielnicy i ciągle starania rodziców, z zawodu lekarzy, by wystarczyło do pierwszego. O początkach biznesowej kariery rozmawia niechętnie, bo „pieniądze lubią ciszę" i dlatego, że „dziś już o tym nie myśli". Wiadomo, że biznesem zajął się na początku lat 90., po rozpadzie ZSRR i że bardzo pomogły mu rozległe znajomości jego pierwszego teścia, szefa tamtejszej partii komunistycznej.