W ostatnim odcinku piątej serii "Gry o Tron" Jon Snow, jeden z głównych bohaterów serialu, został zamordowany przez zbuntowanych podwładnych z Czarnej Straży. Od tego czasu HBO, producent serialu, nie zdradzało czy śmierć Snowa będzie definitywna - i zakazało tego również członkom filmowej ekipy. Dopiero po emisji drugiego odcinka szóstej serii "Gry o Tron" wszyscy dowiedzieli się, że odgrywana przez Haringtona postać nie pożegna się z serialem, ponieważ Jon Snow został wskrzeszony.
Harington przyznał jednak, że kilka osób już wcześniej usłyszało od niego, że Jon Snow pojawi się żywy w szóstej serii "Gry o Tron". Aktor przyznał, że powiedział o tym swojej mamie i tacie, a także Rose Leslie, swojej dziewczynie (aktorka ta w przeszłości również występowała w "Grze o Tron", w której wcielała się w Ygritte, miłość serialowego Jona Snowa).
Jak się jednak okazuje Harington musiał zdradzić swoją serialową tajemnicę również nieznajomemu policjantowi. - Wracałem z domu rodziców i jechałem trochę zbyt szybko. Wtedy usłyszałem syrenę radiowozu. Zatrzymałem się, a policjant, który do mnie podszedł powiedział, że mam do wyboru: zapłacić mandat, albo powiedzieć mu czy Jon Snow będzie żył w szóstej serii "Gry o Tron" - relacjonował aktor.
- Wtedy policjant odpowiedział: Szerokiej drogi, lordzie dowódco (taką funkcję piastował Jon Snow przed śmiercią - red.) - dodał Harington.