W Teatrze Polonia Anna Seniuk przez niemal dwie godziny siedzi w fotelu i opowiada bez wielkich emocji o życiu pewnej Niemki. Trzeba aktorki takiej jak ona – potrafiącej nadać rangę każdemu zwykłemu słowu, by w opowieści kobiety, która sądzi, że w jej życiu nie wydarzyło się nic szczególnego, widz dojrzał siebie. I z gorzką refleksją pomyślał, że jak pani Pomsel żyje w swoim prywatnym świecie, starając się nie dostrzegać zła wokół.
Brytyjski dramaturg Christopher Hampton dostał do dyspozycji 30 godzin nagrań wywiadu, na jaki u schyłku długiego życia zgodziła się Brunhilde Pomsel, wieloletnia pracownica hitlerowskiego aparatu propagandy i stenotypistka Josepha Goebbelsa. Spektakl nie odsłania jednak zakulisowych wydarzeń III Rzeszy. Dowodów na działanie totalitarnego systemu nazistowskiego tu nie ma, a wojna toczy się głównie gdzieś w oddali.
Czytaj więcej
W warszawskim Instytucie Teatralnym trwa wystawa „Profesor Zbigniew Raszewski – z archiwum domowego”. W tym roku minęło 30 lat od śmierci wybitnego znawcy polskiego teatru.
To jest historia niemieckiej kobiety nawykłej od dzieciństwa do porządku i obowiązku. Nawet gdy radzieckie wojska dochodzą już do Bramy Brandenburskiej, spieszy się, by jak każdego dnia stawić się do pracy w Ministerstwie Propagandy.
Pytana o przeszłość pani Pomsel ma 102 lata, nie potrafi powiedzieć, co robiła pół godziny temu, ale doskonale pamięta, że na stażu dostawała 45 marek miesięcznie, by dojść do 500 marek pensji w ministerstwie. Wie, że w ciągu lat wiele się wokół zmieniło. Na przykład Żydzi, którzy pracowali z nią lub z którymi się wręcz przyjaźniła, po prostu poznikali, lecz nie zastanawiała się, co się z nimi stało. Podobno wyjechali na Wschód.