To, co się dzieje podczas ich występów, trudno opisać, najlepiej zobaczyć. To teatr dla wszystkich znudzonych rutyną, klasycznymi dramatami czy przewidywalnymi komediami. Publiczność nie słucha Klancyka w milczeniu, wręcz przeciwnie, jest proszona o podrzucanie najbardziej absurdalnych pomysłów, a wybuchów śmiechu wywoływanych kolejnymi improwizacjami mogłyby pozazdrościć im najlepsze komediowe teatry.
Klancyk proponuje niczym nieskrępowaną zabawę skojarzeniami. Trochę w stylu Monty Pythona, który jest jedną z jego inspiracji. Przede wszystkim jednak w ich własnej wymyślonej konwencji, wyśmiewającej bez litości wszystko, ale dającej zdrową terapię śmiechem, przydatną zwłaszcza w trakcie tych ponurych zimowych dni.
Absolwenci wiedzy o teatrze, którzy powołali Klancyk do życia, znaleźli dla siebie doskonałą niszę zdobywającą sobie coraz większą popularność wśród bywalców klubów Powiększenie i Chłodna 25, gdzie występują.
Nie należy się więc spodziewać poważnej dyskusji zaangażowanych ekologów o zdewastowanym środowisku naturalnym. Prędzej pojawią się przedstawiciele nieistniejących zawodów typu onomatopejarz szupotnik czy włóczyprąd...
[i]