Przez lata polski dramat obecny był w świecie głównie dzięki sztukom Różewicza, Mrożka, Głowackiego, Słobodzianka. Dekadę temu dołączył do nich Ingmar Villqist, wkrótce po nim – Michał Walczak.
Jego napisana w jedną noc "Piaskownica" od premiery w 2003 r. doczekała się już 15 wystawień. W sumie drukiem lub na scenie, w Polsce i poza nią ukazało się – jak podlicza autor – 16 tytułów.
– Na początku pilnie obserwowałem te premiery – mówi Walczak, urodzony w 1979 r. reżyser po Akademii Teatralnej. – O niektórych przedstawieniach, zwłaszcza zagranicznych, tylko czytam. Mam satysfakcję, że moje sztuki wystawiane są w teatrach instytucjonalnych jak i na scenach niezależnych.
Nie da się zaprzeczyć, że panuje teatralna moda na Walczaka. Tak jak nieco wcześniej na Villqista.
– Minęła i dzięki Bogu – twierdzi Ingmar Villqist, urodzony w 1960 r. historyk sztuki, aktualnie dyrektor Teatru im. Gombrowicza w Gdyni. – Oglądałem pierwsze pokazy moich sztuk. Teraz z rzadka jeżdżę na premiery. Jak się przedstawienie uda, odczuwam wielką radość. A jak nie, tak to przeżywam, że wolałbym nie oglądać.