Reklama
Rozwiń
Reklama

Chaos pojęty zbyt dosłownie

Gdyby nie Ewa Błaszczyk, najnowszą premierę w Teatrze Studio można by nazwać kolejną artystyczną kompromitacją

Aktualizacja: 03.11.2009 11:30 Publikacja: 01.11.2009 21:04

"Nienasycenie"

"Nienasycenie"

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Trzeba dużej odwagi, by w teatrze noszącym imię Witkacego odnieść się do twórczości patrona w sposób tak nieporadny, jak uczynił to reżyser Tomasz Hynek. Akcję futurystycznej powieści "Nienasycenie" umieścił Witkacy pod koniec XX wieku. Wpuścił do niej demony, które pojawiały się w niemal wszystkich jego utworach.

Mamy zatem akcentowaną przez artystę katastroficzną wizję świata, opowieść o zaniku uczuć wyższych, tęsknotę za metafizyką. Obserwujemy obraz świata, w którym czystość i niewinność świadczą o naiwności. Ta zaś zostaje wykorzystana z całą premedytacją i bez skrupułów.

[wyimek]„Nienasycenie” to nie bigos, do którego bezkarnie można wrzucić niemal wszystko [/wyimek]

"Nienasycenie" to utwór o upadku prawdziwej sztuki i wielkim rozdźwięku między starą kulturą i nową rzeczywistością. Ta wielowątkowa powieść daje ogromne możliwości interpretacji. Reżyser potraktował ją zaś jak bigos, do którego bezkarnie można wrzucić niemal wszystko. Zmieniał konwencje bez jakiejkolwiek logiki. Wystarczy przyjrzeć się głównemu bohaterowi Genezypowi, granemu z dużym poświęceniem przez Krzysztofa Kwiatkowskiego. Poetycka scena zaczynająca spektakl nie ma potem żadnej konsekwencji. Kolejne etapy życiowych doznań Genezypa, zwłaszcza scena gwałtu dokonywanego przez Tengiera (Mirosław Zbrojewicz), są przedstawione bardzo realistycznie.

Witkacy próbował opisać chaos współczesnego świata, co realizatorzy potraktowali jednak zbyt dosłownie. W najnowszej premierze Studia wszystko sprawia wrażenie przypadku i realizacji wymyślonych naprędce pomysłów. Jeśli mówi się o Polsce, to oczywiście przede wszystkim powielając ogólnie znane stereotypy, mieszając język piłkarskich kiboli z mową parafialnych dewotów.

Reklama
Reklama

W tym niemal czterogodzinnym, potwornie nudnym spektaklu nawet uznani aktorzy grają poniżej swoich możliwości, bo reżyser nie dał im szans. Jednym z nielicznych wyjątków jest Ewa Błaszczyk w roli Księżnej. Jest w tej postaci spora dawka seksapilu, a przede wszystkim kobieca przewrotność i tajemnica. To jednak samotna wyspa na oceanie bezguścia.

Trzeba dużej odwagi, by w teatrze noszącym imię Witkacego odnieść się do twórczości patrona w sposób tak nieporadny, jak uczynił to reżyser Tomasz Hynek. Akcję futurystycznej powieści "Nienasycenie" umieścił Witkacy pod koniec XX wieku. Wpuścił do niej demony, które pojawiały się w niemal wszystkich jego utworach.

Mamy zatem akcentowaną przez artystę katastroficzną wizję świata, opowieść o zaniku uczuć wyższych, tęsknotę za metafizyką. Obserwujemy obraz świata, w którym czystość i niewinność świadczą o naiwności. Ta zaś zostaje wykorzystana z całą premedytacją i bez skrupułów.

Reklama
Teatr
W Teatrze TV wygrywa rodzinna historia
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Teatr
Festiwal Arcydzieł w Rzeszowie: „Titanic" i „Dracula" w rolach głównych
Teatr
Brytyjskie media o Twarkowskim: jedno z najbardziej olśniewających przedstawień
Patronat Rzeczpospolitej
Światowa prapremiera spektaklu „Pół żartem”
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Teatr
„Rękopis znaleziony w Saragossie” z Sewerynem i Stenką w Teatrze Polskim
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama