Chętnie będziemy odwoływać się do eksperymentów formalnych, bawić, uczyć, prowokować. Sięgać do mniej oczywistych zasobów żydowskiej przeszłości- awangardy okresu międzywojennego, autorów polsko-żydowskich, artystycznego i intelektualnego dziedzictwa Żydów polskich. Będziemy poszerzać dotychczasową formułę o nowe obrazy żydowskiej kultury, sięgać do tekstów współczesnych dramaturgów i pisarzy izraelskich, amerykańskich, francuskich, polskich. Nasi widzowie muszą mieć świadomość, że kultura żydowska wciąż żyje i się rozwija. Singer powiedział że język jidysz nie jest językiem martwym, tylko językiem zmarłych.
Jako twórczymi Festiwalu Warszawa Singera ma pani dobrą markę, pozyskała zaufanie wielu twórców różnych dziedzin. Jak chce pani przenieść te doświadczenia do Teatru Żydowskiego i jak przerzucić ten pomost "między dawnymi a nowymi laty"?
Najlepiej to udowodnić odwołując się do konkretów. Festiwal Singera udowodnił, że lubię tworzyć rzeczy nieoczywiste. Dlatego właśnie zaprosiłam Maję Kleczewską i Łukasza Chotkowskiego, by przygotowali u nas wersję "Dybuka", duet Monika Strzępka i Paweł Demirski przygotuje musical o Marcu 68 roku. Teatr Żydowski otworzy się na kolejny odcinek kabaretu "Pożar w burdelu", który poświęcony będzie kabaretowi w getcie. Jeśli mówimy o klasyce żydowskiej, to będzie też "Golem" w inscenizacji izraelskiego reżysera i scenografa Shmuela Shohata. Wojtek Klem zrobi spektakl o trzecim pokoleniu po holocauście.
W ostatnich latach polska publiczność zaczęła odkrywać niezwykłość Hanocha Levina. W Teatrze Żydowskim jakoś go zabrakło.
- Nie, nie zabrakło. 12 grudnia odbędzie się u nas premiera „Królestwa wszechwanny" w reżyserii Pawła Paszty. Jest to rewelacyjny spektakl na podstawie utworów-skeczy oraz fragmentów tekstów poetyckich tego izraelskiego dramaturga. Nie zapomnimy też o Singerze. Jego „Szoszę" wyreżyseruje Karolina Kirsz. Muszę też wspomnieć o powieści Izraela Joszui Singera „Josie Kałb", której reżyserię u nas planuje Łukasz Kos. W tym roku zresztą Festiwal imienia Isaaca Bashevisa Singera miał niezwykły przebieg. Zanim trafił tradycyjnie do Warszawy, odbył się w Leoncinie, Radzyminie i Biłgoraju, miejscach związanych z Singerem, a po Warszawie pojechaliśmy do Nowego Jorku, gdzie osiadł Singer zmuszony do emigracji i czytaliśmy jego teksty w ulubionej przez niego księgarni.
To była część waszego wielkiego tournee.