W chwili, gdy prezydent Trump podpisywał w poniedziałek w Białym Domu dekret nakładający nowe sankcje na Iran, szef amerykańskiej administracji zajęty był poszukiwaniem sojuszników koalicji antyirańskiej. Ma nie tylko obejmować państwa sąsiadujące z Iranem, ale mieć zasięg ogólnoświatowy. Na podobnych zasadach Waszyngton tworzył tzw. koalicję chętnych w 2003 roku, przygotowując się do agresji na Irak.
Na razie nie ma podstaw sądzić, aby Waszyngton rozważał interwencję zbrojną w Iranie, nie widzi takiej potrzeby również Izrael, wierny sojusznik USA w dyplomatycznej krucjacie przeciwko Iranowi, dopóki Teheran nie zacznie konstruować broni jądrowej.
– Nie szukamy konfliktu z Iranem lub jakimkolwiek innym krajem. Nie możemy jedynie dopuścić do tego, aby Iran wszedł w posiadanie broni jądrowej – tłumaczył prezydent Trump, nakładając nowe sankcje. Obejmują najwyższego przywódcę Alego Chamenei oraz wiele innych osobistości, w tym ośmiu dowódców elitarnej Gwardii Rewolucyjnej. Polegają na zamrożeniu miliardów dolarów zdeponowanych podobno w USA i międzynarodowych bankach przez dotkniętych sankcjami.
Przeczytaj również: Podwójna klęska Erdogana
– Sankcje te mają charakter symboliczny – twierdzą eksperci, zwracając uwagę, że wszyscy, na których zostały nałożone, już od dawna nie mają dostępu do zagranicznych banków.