27-letnia Chinka z Wuhan trafiła do szpitala w 37. tygodniu ciąży. Lekarze pracujący z placówce zaobserwowali u kobiety wysoką temperaturę oraz kaszel.
Choć nie potwierdzono, czy kobieta jest zakażona koronawirusem, ze względu na to, że jej stan się pogarszał, a będąc w ciąży nie mogła uzyskać odpowiedniego leczenia, zdecydowano o wykonaniu cesarskiego cięcia. Zhao Yin, zastępca dyrektora oddziału położnictwa i ginekologii, podczas godzinnej operacji miał na sobie dwa kombinezony ochronne, okulary i maskę zasłaniającą mu twarz.
Lokalne media informują, że chłopiec, który ważył 3,1 kg, został odesłany do domu, aby nie narażać go na zakażenie koronawirusem w szpitalu. - Chcę tylko, żeby moje dziecko było zdrowe - powiedziała matka chłopca.
Z oficjalnych danych wynika, że w Chinach liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa wzrosła do 132. Zarażenia potwierdzono natomiast u ponad 6 tysięcy osób. Większość zgonów odnotowano w prowincji Hubei. Na razie nie pojawiły się doniesienia o ofiarach śmiertelnych poza Chinami kontynentalnymi. Pierwsze przypadki zachorowań odnotowano pod koniec grudnia 2019 roku. Ze wstępnych badań wynika, że źródłem wirusa może być targ rybny w Wuhan, a konkretnie mięso węży.
W Polsce jak dotąd nie potwierdzono żadnego przypadku zachorowania.