W poniedziałek prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko powiedział, że protestujący byli kontrolowani telefonicznie z Polski, Czech i Wielkiej Brytanii.
Łukaszenko porównał protestujących do owiec, które nie wiedzą, co robią, dlatego były prowadzone.
O sytuacji w kraju prezydent Białorusi mówił podczas spotkania z Siergiejem Lebiediewem, szefem misji obserwacyjnej z krajów Wspólnoty Niepodległych Państwa.
Prezydent przekonywał również, że niedzielne problemy z dostępem do internetu to efekt działań podejmowanych przez zagranicę. Podkreślił, że władze Białorusi nie miały z tym nic wspólnego.
- Majdan nie dojdzie do skutku - zapowiedział Łukaszenko. Dodał, że władze odpowiednio zareagują na próby destabilizacji sytuacji. - Nie pozwolimy, by kraj został rozerwany na strzępy - mówił.