27 państw Unii Europejskiej podkreśliło we wspólnie wydanym oświadczeniu w sprawie sytuacji na Białorusi, że że wybory w tym kraju nie były ani wolne, ani uczciwe.
"Władze państwowe zastosowały nieproporcjonalną i niedopuszczalną przemoc, powodując co najmniej jedną śmierć i wiele obrażeń. Zatrzymano tysiące ludzi i nasiliły się represje wobec wolności zgromadzeń, mediów i wolności słowa. Wzywamy białoruskie władze do natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienia wszystkich zatrzymanych" - czytamy.
Unia Europejska wezwała również białoruskich przywódców politycznych, aby podjęli prawdziwy i pluralistyczny dialog z społeczeństwem, aby uniknąć dalszej przemocy. Jak podkreślono, ”Unia Europejska nadal będzie wspierać demokratyczną, niezależną, suwerenną, zamożną i stabilną Białoruś”.
W niedzielę wieczorem w Mińsku, Grodnie i w innych miastach Białorusi (łącznie w ok. 30) doszło do protestów po tym jak ogłoszono wyniki badań exit poll po przeprowadzonych 9 sierpnia wyborach prezydenckich. Wyniki te wskazywały, że wybory prezydenckie z poparciem blisko 80 proc. wyborców wygrał ubiegający się o szóstą kadencję na stanowisku prezydenta Aleksandr Łukaszenko. Oficjalne wyniki wyborów podane przez białoruską CKW w poniedziałek rano dały Łukaszence jeszcze większą przewagę - według tych wyników uzyskał w wyborach 80,23 proc. głosów.
Cichanouska, nie uznała wyników wyborów i ogłosiła, że w rzeczywistości to ona jest zwyciężczynią, a wybory zostały sfałszowane. Następnie poinformowała o złożeniu protestu wyborczego.