Współpracownicy siedzącego w więzieniu opozycjonisty Aleksieja Nawalnego opublikowali jego ostatnie śledztwo o rosyjskiej korupcji. Według materiału, opublikowanego na YouTube, na nadmorskiej skale niedaleko Gelendżiku nad Morzem Czarnym w ciągu ostatnich piętnastu lat budowany jest ogromny, prywatny pałac dla prezydenta Rosji Władimira Putina – pomnik rosyjskiej korupcji. Na jego budowę wydano już równowartość ponad 1,2 mld dolarów.
Dowiedz się więcej: „Pałac Putina” za miliard dolarów
Poprzez skomplikowany system podstawionych firm budowę od lat finansują przyjaciele prezydenta, m.in. szef „Transniefti” i były oficer KGB Nikołaj Tokariow, szef „Rosniefti” i były oficer KGB Igor Seczin oraz dwaj bliscy Putinowi miliarderzy z Petersburga Jurij Kowalczuk i Giennadij Timczenko. Zarządza zaś ogromną nieruchomością firma Michaiła Szełomowa, krewnego prezydenta ze strony jego matki Marii Szełomowej. W sumie, w budowę, zarządzanie i utrzymanie pałacu zaangażowanych jest większość znanych publicznie przyjaciół prezydenta z czasów jego dzieciństwa i młodości, którzy gwałtownie wzbogacili się po dojściu Putina do władzy.
Śledztwo Nawalnego w sprawie pałacu komentował w poniedziałek - nie pierwszy już raz - rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Jak relacjonuje agencja Interfax, odnosząc się do wprowadzenia w tym rejonie strefy zakazu lotów, przypomniał, że w okolicy „do niedawna” znajdował się zagon graniczny (rodzaj pododdziału straży granicznej, jaki funkcjonuje m.in. na Ukrainie i w Rosji).
- I oczywiście podejmuje się pewne kroki, w związku z obecnością straży granicznej. (...) Tłumaczyłbym to raczej obecnością tam oddziału granicznego dawno temu. Szczerze mówiąc, nie czuję się znawcą niuansów tych stref zakazu lotów, to raczej kwestia tych, którzy zajmują się kwestiami bezpieczeństwa, służb specjalnych - powiedział Pieskow.