Do bójki doszło w miejscowości Bicske w karczmie, gdzie sześciu Kubańczyków obchodziło urodziny jednego z kolegów. W starciu z Węgrami imigranci byli górą. Trzech Węgrów otrzymało ciosy zadane nożem. Stan jednego z nich jest ciężki. Pijani uczestnicy awantury całkowicie zdemolowali lokal.
Mieszkańcy 11-tysięcznego miasteczka, gdzie osiedlono uciekinierów z Kuby, nie kryją oburzenia. Zasypali wypowiedziami stronę internetową miasteczka. „Nie chcemy imigrantów, którzy napadają na naszych mieszkańców“ – napisał jeden z autorów. Kubańczykom nie dano możliwości wyrażenia ich opinii. Dziennik „Nepszabadszag“ sugeruje, że zostali sprowokowani przez miejscowych, którzy „wyzywali ich od czarnuchów“.
Zdaniem węgierskiego Urzędu ds. Imigracji status uciekiniera można odebrać tylko w wypadku skazania osoby, która go otrzymała, na co najmniej pięć lat pozbawienia wolności. Tymczasem Kubańczyków oskarżono jedynie o awanturnictwo, a za to grozi najwyżej kilka miesięcy pozbawienia wolności i to w zawieszeniu. Grupa 29 Kubańczyków przybyła na Węgry 9 października. Sekretarz stanu węgierskiego MSZ Marta Fekszi Horvath obiecała, że Kubańczycy otrzymają zakwaterowanie i odzież, a po bezpłatnym kursie językowym będą mogli liczyć również na zatrudnienie. Przez pierwszy rok koszty ich utrzymania pokryją Stany Zjednoczone.
Kubańczycy to w większości dysydenci, którzy podczas próby ucieczki z Kuby zostali zatrzymani przez amerykańską straż przybrzeżną i odesłani do bazy w Guantanamo. Ponad połowa z nich podjęła tam głodówkę skarżąc się na złe traktowanie. Protest przerwali po uzyskaniu zapewnienia, że dostaną azyl na Węgrzech.
Decyzję węgierskiego rządu, który zgodził się przyjąć Kubańczyków z przyczyn humanitarnych, poparły wszystkie partie. Stała się ona natomiast powodem ostrego konfliktu dyplomatycznego między Budapesztem i Hawaną.