W koalicji rządzącej na Słowacji wrze z powodu afery korupcyjnej, którą ujawniła gazeta „SME”.
Zaczęło się od Branislava Brizy, wiceszefa Słowackiej Agencji Rolnictwa (SPF), która w ramach restytucji przydzieliła 30 góralom lukratywne parcele w spiskiej miejscowości Velki Slavkov. Parcele leżą na stoku Tatr, w rejonie, który dostał zielone światło turystycznyn inwestycjom.
Problem w tym, że górale pochodzili ze wschodniej Słowacji (powiat Michalovce, 200 km od Velkego Slavkova) i na Spiszu nie mieli czego szukać. Parcele warte ok. 100 mln zł sprzedali. Za 13 milionów koron (ok. 1,3 mln zł) odkupiła je firma GVM obsadzona ludźmi Vladimira Mecziara. Sugerowano, że być może powodem takiej zmiany ceny było odrolnienie gruntów.
Kiedy afera wyszła na jaw, premier zagroził odwołaniem ministra rolnictwa Miroslava Jureni, który jest pupilkiem Ruchu na rzecz Demokratycznej Słowacji (HZDS) Vladimira Meciara.
– Niech tylko spróbuje. Bez Ruchu nie może rządzić – odparł spokojnie Mecziar. Zagroził, że jeśli do tego dojdzie, jego partia poprze wniosek opozycji i odwoła premiera.