32 osoby, w tym czworo dzieci, zamurowały się w jaskini w pobliżu wsi Poganowka w obwodzie penzeńskim. Tłumaczą, że wyznają „prawdziwe prawosławie”, a ich prorok Piotr powiedział, że apokalipsa nastąpi w maju 2008 r. Zdradził też, że koniec świata przeżyją tylko ci, którzy ukryją się pod ziemią w Poganowce. Dlatego członkowie sekty zgromadzili zapasy żywności i zamurowali wejście do tunelu.
Prorok Piotr jest jedynym rdzennym mieszkańcem Poganowki. Wiernych sprowadził z różnych zakątków Rosji i krajów WNP. Najwięcej – aż cztery rodziny – ściągnął z Białorusi. Jedna z nich zeszła pod ziemię z córeczką, która ma zaledwie rok i cztery miesiące.– Nie wiemy, co robić. Obiecali, że na powierzchnię wyjdą najwcześniej w maju. Ale dzieci tak długo nie wytrzymają – rozpacza miejscowa prokurator Alewtyna Wołoczkowa.
Negocjacje nie powiodły się ani władzom, ani przedstawicielom Kościoła prawosławnego. Usłyszeli, że sekta wysadzi w powietrze zbiorniki z gazem, jeśli ktoś spróbuje siłą wyprowadzić jej członków z jaskini.
– Oni mogą to zrobić – ostrzega ekspert ds. sekt Aleksander Dworkin. Tłumaczy, że członkowie sekty posłuchają tylko swojego proroka Piotra. – Manipulował nimi, izolując w zapadłej wsi, z dala od otoczenia.
Piotr nie zszedł z wiernymi pod ziemię. Gdy przyszli po niego milicjanci, śpiewał religijne pieśni i czytał napisaną przez siebie książkę „Siedem głów, dziesięć rogów Rosji”. – Niczego nie rozumiecie – mówił podczas zatrzymania. – Lepiej się pomódlcie i poczytajcie moją książkę. Podałem w niej datę końca świata.