Wczoraj na audiencję przyszło wielu oburzonych studentów. „Skoro Benedykt nie idzie na Sapienzę, Sapienza przychodzi do Benedykta” – takie hasło widniało na transparentach unoszących się ponad głowami pielgrzymów. – Dziękuję za waszą obecność i sympatię – odparł papież.

Dniem sympatii z Benedyktem XVI będzie najbliższa niedziela. Diecezja rzymska wezwała wiernych, by tego dnia przybyli na plac św. Piotra i okazali wsparcie papieżowi. – W okolicznościach, które tak boleśnie uderzają w całe nasze miasto, Kościół w Rzymie wyraża synowską i całkowitą bliskość ze swym biskupem, papieżem i zapewnia o miłości, ufności, podziwie i wdzięczności – podkreślił w specjalnym liście kardynał Camillo Ruini, papieski wikariusz diecezji rzymskiej.Burzę rozpętała grupa 67 (z 4500) wykładowców z emerytowanym profesorem Marcello Cinim na czele, którzy zaprotestowali przeciwko zaproszeniu papieża na uczelnię, zarzucając mu reakcyjne, konserwatywne i antynaukowe poglądy. Do protestu przystąpiło kilkuset studentów inspirowanych przez antyklerykałów i anarchistów. Na dziś zapowiadali wielką demonstrację. Starcia z policją byłyby nieuchronne. Benedykt XVI się wycofał.

Włosi oburzeni po protestach antypapieskich na rzymskiej uczelni

„Porażka państwa” – ogłosił wczoraj „Corriere della Sera”. Lewicowa „La Repubblica” pisała o „końcu tolerancji we Włoszech”, kraju, w którym mocne wpływy religijne, kulturowe, społeczne i polityczne katolicyzmu współistniały z różnymi opiniami, praktyką, kulturami i religiami. „Coś dramatycznie pękło na oczach całego świata” – napisał dziennik.

„Demonstrację nietolerancji” potępił w liście do papieża prezydent Giorgio Napolitano. Rabin Rzymu Riccardo Di Segni zaprosił papieża, aby wygłosił mowę w synagodze.