Kreml bał się nie przegranej, ale mniej przekonującego zwycięstwa. Rządzących przeraża samo legalne głoszenie idei i poglądów, niezgodnych z polityką Kremla. Nie tylko ja, lecz także większość ekspertów w Rosji uważa, że Kasjanow nie stanowiłby żadnego zagrożenia dla faworyta prezydenta Putina Dmitrija Miedwiediewa. Ale jego udział w kampanii stwarzałby przynajmniej iluzję dyskusji o przyszłości kraju.
Oficjalne przyczyny odmowy rejestracji Kasjanowa to brak wymaganej liczby ważnych podpisów.
To, czy na listach Kasjanowa rzeczywiście było za dużo nieważnych podpisów, jest sprawą trzeciorzędną. Kwestia rejestracji lub odmowy rejestracji w najmniejszym stopniu nie zależy w Rosji od procedur i wymogów ordynacji. Decyzja zawsze jest podejmowana na Kremlu. Zapewniam pana, że wartość podpisów popierających Kasjanowa była o wiele większa, niż tych, które złożył dopuszczony do wyborów lider Demokratycznej Partii Rosji Andriej Bogdanow. Ugrupowanie Bogdanowa w wyborach do Dumy otrzymało około 80 tysięcy głosów! Czy jest możliwe, by po tej klęsce zebrał dwa miliony podpisów? Dla Kasjanowa zaś podpisy zbierali działacze z niemal wszystkich ugrupowań opozycyjnych w całej Rosji. Odmawiając w tej sytuacji rejestracji Kasjanowa, Kreml zaprzeczył logice i zdrowemu rozsądkowi.
Czy Kreml nie przejmuje się tym, jak zostanie to odebrane na Zachodzie?
Władze liczą, że Zachód – zwłaszcza Unia Europejska – kolejny raz przymknie oczy na rosyjskie problemy z demokracją i przestrzeganiem praw człowieka. Rosja jest zbyt ważnym partneremgospodarczym. Od dostaw rosyjskiej energii i surowców zależy dobrobyt europejskich obywateli. Dlatego, gdy dochodzi do zajęcia stanowiska wobec Rosji – racje gospodarcze, związane z gwarancjami dostaw gazu i ropy, zawsze biorą górę. Kreml jest przekonany, niestety słusznie, iż po marcowych wyborach będzie tak samo.
Co teraz zrobi demokratyczna opozycja w Rosji?