Rowan Williams stwierdził, że muzułmanie mogliby np. rozwiązywać spory małżeńskie lub finansowe w islamskich sądach religijnych. Dzięki temu nie musieliby wybierać między lojalnością wobec państwa a wiernością swej kulturze. – Muzułmanie mogliby się też czuć dumni z tego, że są Brytyjczykami – mówił arcybiskup. Jego wykładu w siedzibie brytyjskiego Sądu Najwyższego słuchało ponad tysiąc osób.

Słowa duchownego spotkały się z natychmiastową reakcją rządu w Londynie. Rzecznik premiera Gordona Browna stwierdził, że brytyjskie prawo musi się opierać na brytyjskich wartościach. W podobnym tonie arcybiskupa skrytykowała minister ds. społecznych w gabinecie cieni Sayeeda Warsi, która jest muzułmanką. – Wyznawcy wszystkich religii muszą być równi wobec prawa, a brytyjskich obywateli obowiązuje brytyjski system prawny – powiedziała konserwatywna deputowana.

W wywiadzie dla BBC arcybiskup zauważył jednak, że rozwiązywanie prywatnych sporów przez islamskie sądy z powodzeniem praktykuje się np. w Kanadzie. Natomiast w Wielkiej Brytanii w ten sposób swoje konflikty mogą rozstrzygać ortodoksyjni Żydzi.

Muzułmańskie organizacje chwalą kapłana za krzewienie tolerancji i szacunku do islamu. Jednak zaledwie kilka tygodni wcześniej atakowały Rowana Williamsa. Arcybiskup stwierdził wtedy, że separujący się od reszty społeczeństwa muzułmanie tworzą getta, do których pozostali obywatele nie mają wstępu, a takie zamknięte enklawy są wylęgarnią ekstremizmu. Od tamtej pory zaczął otrzymywać pogróżki.

Debata na temat integracji muzułmanów trwa nieprzerwanie od 7 lipca 2005 roku, kiedy zamachowcy-samobójcy zabili w zamachach w Londynie 52 osoby. Misję samobójczą przeprowadzili czterej urodzeni i wychowani w Wielkiej Brytanii muzułmanie.