Parlament Republiki Serbskiej, wchodzącej w skład Bośni iHercegowiny, przyjął w nocy z czwartku na piątek rezolucję piętnującą secesję Kosowa jako nielegalny akt naruszający integralność terytorialną Serbii. Zaprotestował także przeciwko wszelkim planom nawiązania relacji dyplomatycznych między centralnymi władzami Bośni a Prisztiną.
„Jeśli decyzja Kosowa zostanie uznana przez znaczącą część państw, będzie stanowić nowy międzynarodowy precedens” – stwierdził parlament obradujący w Banja Luce. „Wówczas zgromadzenie Republiki Serbskiej uzna, że ma prawo do przeprowadzenia referendum, które określi jej status państwowy” – głosi rezolucja.
Przeciwnicy niepodległości Kosowa wielokrotnie ostrzegali, że jednostronna decyzja Prisztiny może pociągnąć za sobą napięcia w sąsiedniej Bośni i Hercegowinie. Kraj ten powstał na mocy porozumienia z Dayton po krwawej wojnie domowej w latach 1992 – 1995 i składa się właśnie z Republiki Serbskiej, która chce utrzymać stosunkowo dużą autonomię i silne związki z Belgradem, oraz Federacji Chorwacko-Muzułmańskiej opowiadającej się za wzmocnieniem struktur centralnych państwa i integracją z Unią Europejską.
Premier bośniackich Serbów Milorad Dodik mówił w parlamencie, że jego kraj nie będzie pochopnie ogłaszać żadnej decyzji. – Nie jesteśmy ryzykantami i nie planujemy w tej chwili decydować o niepodległości. Możemy odwołać się do referendum, jeśli tak postanowimy. To nie jest żadna gra – powiedział. I oskarżył Unię Europejska o stosowanie podwójnych standardów wobec Kosowa i Serbów bośniackich.
W rezolucji parlament żąda także, by żyjący w Bośni i Hercegowinie Muzułmanie i Chorwaci potwierdzili i zaakceptowali autonomię Republiki Serbskiej. – Jeśli nie zareagują, będzie to jasny sygnał, że powinniśmy zmienić nasze podejście – powiedział Dodik.