A więc nastąpiła ciemność. Stało się to, co można było przewidzieć w zakamarkach podświadomości. Bo przecież od dawna jesteśmy istotami, które działają na prąd. Jesteśmy podłączeni do wtyczek, związani kablami, zależni od stanu baterii. I jak każde urządzenie na prąd, możemy działać bez niego tylko krótki czas. Jeśli wierzyć informacjom, ciemność w Hiszpanii zapadła z powodu gwałtownych zmian temperatury, które wywołały wahania napięcia na liniach przesyłowych najwyższych napięć. A zatem gdyby wierzyć badaniom nad zmianami klimatycznymi, sami sobie tę ciemność wyprodukowaliśmy. Wszystkie nasze działania, które mają nam świat rozjaśnić, doprowadziły do kilku apokaliptycznych godzin, czegoś, co można uznać za ostrzeżenie. Wprawdzie wtyczki i kable uratowały niejedno życie, pomogły odnaleźć się wielu ludziom, to jednak tych kilka ciemnych godzin pokazało, jak bardzo jesteśmy bezradni, a raczej jak bezradni się czujemy, kiedy światło nocy i światło dnia rządzi się tylko swoimi prawami.
Czytaj więcej
Rozpalenie emocji tłumów na takiej strunie jest nazbyt znane w historii, żeby nie wołać na alarm.
Jest jakaś wielka symbolika w tej krótkiej przerwie w dopływie prądu. Coś jak przypomnienie, jak napomnienie, żebyśmy zaczęli uczyć się od nowa całkiem innego życia. Bo przecież jesteśmy jedynymi istotami, które same przywiązały się do sznurów. Może warto zacząć myśleć o tym, przypominać sobie, jak żyć zgodnie ze światłem natury? Taka koncepcja może wydawać się komiczna, może przywoływać obraz człowieka z maczugą i obleczonego w niedźwiedzie skóry, ale nie wydaje mi się, żeby to było zabawne po tym, co stało się w tej zaciemnionej nagle części świata. To trochę tak, jakby do ostrzeżeń, które dotyczą produkcji plastiku i wszystkiego, co nas niszczy, doszło jeszcze jedno: uczmy się żyć niezależnie od prądu.
Jest jakaś wielka symbolika w tej krótkiej przerwie w dopływie prądu. Coś jak przypomnienie, jak napomnienie, żebyśmy zaczęli uczyć się od nowa całkiem innego życia. Bo przecież jesteśmy jedynymi istotami, które same przywiązały się do sznurów.
Rzadko to robię, ale przywołam tekst ze swojego spektaklu „ADHD i inne cudowne zjawiska”. Mówię tam: „Kiedyś miałam taki pomysł, żeby żyć tak, jak żył człowiek pierwotny. Krzesać ogień, mieszkać w skałach… I to był tak silny impuls, że wrzuciłam na Facebooka całą przemowę: »Ludzie, jesteśmy tu na chwilę, w jakimś pięknym świetle, musimy to światło brać, nie możemy życia spędzić w supermarketach. Ktoś pierwszy musi wrócić na drzewo«”. Kiedy zaczynałam grać ten spektakl 13 lat temu, tekst budził dużo śmiechu, a to było zgodne z moim zamiarem. Od jakiegoś czasu jednak śmiechu jest coraz mniej. Widzowie słuchają tego z uwagą, jak propozycję godną rozważenia.