Przywódcom Gruzji, Mołdawii oraz Azerbejdżanu szczególnie zależało na gwarancji, że Rosja nie wykorzysta kosowskiego precedensu w celu uznania niepodległości Abchazji, Osetii Południowej, Naddniestrza i Górskiego Karabachu.
Władimir Putin przyznał, że jest zaniepokojony proklamowaniem niepodległości przez Prisztinę, a Rosja będzie to uwzględniała w swoich działaniach na arenie międzynarodowej. Dodał jednak, że nie oznacza to wspierania separatystycznych tendencji w krajach WNP.
Stanowisko Kremla nie spodobało się liderom co najmniej dwóch samozwańczych państw leżących na terytorium Gruzji: Siergiejowi Bagapszowi z Abchazji oraz Eduardowi Kokojtemu z Osetii Południowej.
Wcześniej, po konsultacjach z MSZ w Moskwie, obaj tryskali optymizmem, zapowiadając, że Rosja rychło uzna ich suwerenność.
Takie zapowiedzi wywołały niepokój w Tbilisi. Gruzińscy parlamentarzyści wróżyli już, że nie obejdzie się bez użycia siły. Zwierzchnik gruzińskiego Kościoła prawosławnego przypomniał Moskwie, że wspieranie separatyzmu, „będącego chorobą zakaźną”, może obrócić się przeciw samej Rosji.