– Jeśli Dalajlama przyjedzie do Polski, to się z nim oczywiście spotkam – powiedział szef polskiego rządu Donald Tusk. Jak pisał „Dziennik”, warunkiem przyjazdu duchowego przywódcy Tybetańczyków do Polski ma być przyjęcie go przez prezydenta lub premiera. – Dalajlama jest uznanym na całym świecie przywódcą duchowym. Przyjęcie go przez premiera nie jest złamaniem zasad polityki międzynarodowej – stwierdził w rozmowie z „Rz” wiceminister spraw zagranicznych Ryszard Schnepf.
Wielu innych światowych przywódców nie potrafi się zdobyć na podobny gest. Podejmowanie Dalajlamy przez przedstawicieli władz państwowych traktowane jest bowiem przez Chiny jako poparcie dla niepodległościowych aspiracji Tybetańczyków. Politycy się obawiają, że gniew komunistycznych władz odbije się niekorzystnie na handlu z Chinami.
– Chińska gospodarka jest scentralizowana i oparta na decyzjach politycznych. A to oznacza, że Pekin łatwo może wskazać, z kim chińskie firmy mają handlować, a z kim nie. I nieraz już używał tej broni – mówi nam jeden z dyplomatów.
Dlatego Dalajlama zapraszany jest najczęściej przez parlamenty. Reprezentują one partie polityczne i nie mają nic wspólnego z rządem. Mogą więc zapraszać, kogo chcą, bez wywoływania napięć politycznych. Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz stwierdził, że jest gotów wystosować zaproszenie dla Dalajlamy. – To powinno załatwić sprawę. Co prawda ja i szefowa komisji ds. Tybetu rozmawialiśmy z przedstawicielem Dalajlamy i wyraziliśmy chęć zaproszenia go do Polski, ale lepiej by było, gdyby zaproszenie wyszło od samego marszałka – mówi „Rz” wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski z PO.Niektóre kraje boją się nawet w ten sposób zapraszać przywódcę Tybetańczyków. Pod koniec zeszłego roku Dalajlama przyjechał do Włoch jako laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Najwyższej rangi politykiem, który go przyjął, był przewodniczący izby niższej parlamentu. Aby nie drażnić Chin, spotkanie zorganizowano nie w głównej sali parlamentu, lecz w jednej z bocznych sal.
W zeszłym tygodniu podczas wizyty Dalajlamy w Japonii nie spotkał się z nim żaden przedstawiciel tamtejszych władz.