Rz: Od dłuższego czasu obśmiewa pan włoską klasę polityczną. Czy pójdzie pan głosować?
Beppe Severgnini:
Pójdę. Zatkam sobie nos, bo nasza polityka cuchnie, zasłonię oczy, żeby nie ujrzeć pewnych twarzy, a też uszy, żeby nie słyszeć pustych obietnic, ale pójdę. I to samo radzę swoim czytelnikom. Gdybym nie poszedł, nie miałbym prawa naśmiewać się i narzekać.
Jest aż tak źle?
Jest fatalnie. Włoch zagląda do portfela i ma tam coraz mniej pieniędzy. Dlaczego? Wystarczy otworzyć gazetę. Od ośmiu lat stoimy w miejscu. Nasz kraj jest źle zarządzany. Wszystko jedno, kto nami rządzi, czy Berlusconi czy lewica, wychodzi na jedno.