W niemieckich mediach trwa od kilku tygodni nieustanny festiwal debat, wywiadów i analiz na temat jej szans objęcia najwyższego stanowiska w państwie. Gesine Schwan jest od prawie czterech lat koordynatorem niemieckiego MSZ ds. stosunków z Polską. Za rok Zgromadzenie Federalne złożone z deputowanych Bundestagu i przedstawicieli landów dokona wyboru pomiędzy Gesine Schwan a obecnym szefem państwa Horstem Köhlerem. Przegrała z Köhlerem już raz w 2004 roku. W przyszłym roku układ sił politycznych może być jednak inny.
Oboje mają w pewnym sensie polskie korzenie. Horst Köhler urodził się w Skierbieszowie na okupowanej prze Niemcy Zamojszczyźnie w rodzinie niemieckich przesiedleńców z terenów dzisiejszej Mołdawii.
Gesine Schwan wybrała Polskę jako przedmiot swego zainteresowania, ale jak podkreśla, ma także i swego rodzaju rodzaju polskie korzenie. Jej babka pochodzi z Lublińca na Górnym Śląsku. Ale nie dlatego wybrała Polskę. Zafascynował ją Leszek Kołakowski, którego filozofii poświęciła pracę magisterką. W habilitacji rozprawiła się z Marksem.
– Zainteresowała mnie logika przemiany Kołakowskiego z zaangażowanego komunisty do rewizjonisty marksizmu – podkreśla. W latach 60. studiowała w Krakowie i Warszawie, poznała język polski i Polaków. – Nie można wszystkiego, jak mówią Polacy, zaszufladkować – tłumaczyła na niedawnym konwencie SPD w Norymberdze. Słowo „zaszufladkować” wypowiedziała.... po polsku.
– Jej zainteresowanie naszym krajem jest autentyczne i chociażby dlatego należy jej życzyć sukcesu w staraniach o stanowisko prezydenta – słychać w polskich środowiskach Berlina.