Zapomniane miasto separatystów

W Siewierodoniecku ludzie nie bardzo wiedzą, co to jest NATO. Ale grożą, że wyjadą do Rosji, jeśli Ukraina przystąpi do sojuszu

Aktualizacja: 18.06.2008 05:57 Publikacja: 18.06.2008 02:50

Zapomniane miasto separatystów

Foto: Rzeczpospolita

Gdyby nie ukraińska pomarańczowa rewolucja sprzed trzech i pół roku, 130- tysięczny Siewierodonieck na wschodzie Ukrainy pozostałby mało znanym, prowincjonalnym miastem. Rozgłos zawdzięcza pałacowi sportów zimowych, który upodobały sobie prorosyjskie partie i przedstawiciele władz dwóch obwodów: donieckiego i ługańskiego.

Kiedy jesienią 2004 roku na placu Niepodległości w Kijowie zwolennicy Wiktora Ju- szczenki walczyli o prozachodni kurs Ukrainy, jego przeciwnicy, na czele z ekspremierem Wiktorem Janukowyczem, zebrali się w Siewierodoniecku, by potępić pomarańczową rewolucję. – Mieli do wyboru halę sportową w Doniecku i cyrk w Ługańsku. Nie musieli przyjeżdżać akurat tu – mówi emerytowany inżynier Walery Starostenko.

Jest jednym z tych, którzy popierają Janukowycza. Ma mu jednak za złe, że zrobił z jego miasta twierdzę separatystów. – To nie nasza wina, że mamy taki pałac. Nie chcemy podziałów – mówi.

Lodowy pałac w Siewierodoniecku okres świetności dawno ma już za sobą. Nie był remontowany od lat. Ściany wciąż zdobią symbole epoki radzieckiej. Został wybrany chyba tylko ze względu na imponujące rozmiary: może śmiało pomieścić 5 tysięcy osób.

Po zjeździe Siewierodonieck został okrzyknięty miastem separatystów, a przebieg spotkania prorosyjskich polityków, którzy grozili secesją wschodnich obwodów Ukrainy i ostrzegali przed Zachodem, do dziś bada kijowska prokuratura. Dlatego, gdy przed kwietniowym szczytem NATO w Bukareszcie Janukowycz zaproponował kolejne spotkanie, mer Siewierodoniecka Wołodymyr Hrycyszyn powiedział: – Byle nie u mnie! – Baliśmy się prowokacji, którymi groziła demokratyczna młodzieżówka Pora. Jednocześnie były wskazówki z góry, żeby zjazd zorganizować – opowiada dyrektor pałacu Wołodymyr Tarasenko.

Mer Hrycyszyn, widząc, że przegrywa z ludźmi Janukowycza, postanowił przynajmniej na tym zarobić. Za wynajęcie pałacu na jedną dobę zażyczył sobie miliona dolarów. – Muszę przygotować lokal na przyjęcie uczestników: zainstalować kamery, ogrzać sale – tłumaczył.

Janukowycz zapłacił. Dzięki temu ekipa budowlana zaczęła remont budynku, w którym niegdyś występowały gwiazdy radzieckiej estrady.

– Janukowycz przyleciał pierwszy do pałacu – wspomina Eduard Jarowoj, dziennikarz gazety „Siewierodonieckije Wiesti”. Na płycie nieczynnego już lotniska wylądowało pięć samolotów.

– Miałem szczęście zobaczyć tylu wpływowych polityków! – podkreśla. – Każdy może mieć własne zdanie – komentuje obrady przeciwników NATO. Na pytanie, dlaczego Ukraińcy tak bardzo nie chcą członkostwa w sojuszu, odpowiada, że „nikt im nie wytłumaczył, co to jest”. – Znamy jedną stronę medalu: NATO to agresor! A politycy nawet nie próbują nam wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi, nie było tu żadnej kampanii informacyjnej – twierdzi. – Trudno zmienić naszą mentalność. Trzeba by nad tym pracować, ale pewnie nikomu się nie chce – twierdzi Walery Starostenko.

Co mieszkańcy Siewierodoniecka zrobią, jeśli Kijów bez nich zdecyduje o członkostwie w NATO? – Mogę wyjechać do Rosji. Mam tam rodzinę – mówi była pracownica miejscowego kombinatu chemicznego, w którym zaczynał karierę mer Moskwy Jurij Łużkow.

Ci, którzy nie mają dokąd wyjechać, mówią, że będą musieli pogodzić się z decyzją stolicy. – Co robić? Zacisnę zęby i będę żył dalej – zapowiada kierowca autobusu, kursującego do pobliskiego Łysyczańska.

Liderzy pomarańczowej rewolucji zapomnieli o Siewierodoniecku. A miasto separatystów obraziło się na Kijów za to, że na liście „Wielkich Ukraińców” znalazło się nazwisko atamana Semena Petlury, a zabrakło przodownika pracy Aleksieja Stachanowa i „Ługańskiego Kozaka”, wielkiego leksykografa Wołodymyra Dala.

Gdyby nie ukraińska pomarańczowa rewolucja sprzed trzech i pół roku, 130- tysięczny Siewierodonieck na wschodzie Ukrainy pozostałby mało znanym, prowincjonalnym miastem. Rozgłos zawdzięcza pałacowi sportów zimowych, który upodobały sobie prorosyjskie partie i przedstawiciele władz dwóch obwodów: donieckiego i ługańskiego.

Kiedy jesienią 2004 roku na placu Niepodległości w Kijowie zwolennicy Wiktora Ju- szczenki walczyli o prozachodni kurs Ukrainy, jego przeciwnicy, na czele z ekspremierem Wiktorem Janukowyczem, zebrali się w Siewierodoniecku, by potępić pomarańczową rewolucję. – Mieli do wyboru halę sportową w Doniecku i cyrk w Ługańsku. Nie musieli przyjeżdżać akurat tu – mówi emerytowany inżynier Walery Starostenko.

Pozostało 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017